Bohaterowie wtorku to sierż. sztab. Radosław Dendys i st. post. Mateusz Barabasz. To oni przyjęli, od Wojewódzkiego Centrum Powiadamiania Ratunkowego, w samo południe zgłoszenie o pożarze domu we wsi Czaniec. Byli najbliżej. Już z daleka widzieli dym i płomienie bijące z płonącego domu. Po dwóch minutach od zgłoszenia patrol był już w akcji. Policjanci przystąpili do niej nie czekając, aż przyjedzie straż pożarna. Od razu weszli do palącego się domu, ogień zajął już część poddasza. Wnętrze było mocno zadymione. Policjanci szukali ludzi. W końcu znaleźli właścicieli domu. 65-latek i 49-letnia kobieta byli sparaliżowani strachem. Gdyby jeszcze przez kilkanaście minut oddychali spalinami, to mogliby skończyć w najlepszym przypadku w szpitalu. Mundurowi wyprowadzili ich na świeże powietrze, udzieli pomocy przedmedycznej. I wrócili z powrotem do palącego się domu, po psa i mienie gospodarzy. Gaśnicą z radiowozu i wodą z wiader gasili pożar do momentu przyjazdu strażaków.
Strażacy uważają, że dzięki temu, pożar skumulował się na poddaszu i nie objął całego domu. Kilka zastępów straży ostatecznie stłumiło ogień. Strażacy zmierzyli poziom stężenia tlenku węgla. Był znacznie przekroczony. Uratowani i ratujący nieco się podtruli czadem. Nie wiadomo, co było przyczyną pożaru. To ustalają eksperci. Dodać trzeba, że to nie pierwsza taka akcja tego policyjnego duetu. Trzy lata temu sierż. sztab. Dendys... uratował rodzinę z płonącego budynku, a jego partner st. post. Barabasz w czasie wolnym od służby pomógł rannemu paralotniarzowi. Obaj są także członkami... Ochotniczej Straży Pożarnej. Wiedzieli zatem, co mieli robić. Trzeba nagradzać takich podwładnych, panie komendancie powiatowy policji.