Poseł PiS miał 0,7 promila, bo... zjadł 3 jabłka

2009-03-30 15:06

Zatrzymany przez policjantów parlamentarzysta PiS, zanim wyciągnął legitymację poselską, dobrowolnie poddał się badaniu alkomatem i... wyszło, że jest nietrzeźwy. Teraz kariera Marka Łatasa (49 l.) wisi na włosku, a on sam twierdzi, że jest niewinny, bo zjadł... kilka jabłek.

49-letni polityk PiS kontrolę drogową pod Chęcinami (woj. świętokszyskie) zapamięta na długo. Krzysztof Skorek, rzecznik prasowy Komendy Wojewódzkiej Policji w Kielcach potwierdza, że zbadany alkomatem parlamentarzysta był pod wpływem alkoholu.

A jak całe zamieszanie tłumaczy Marek Łatas? Zatrzymany przez mundurowych poseł PiS mówi, że owszem, był pod wpływem, ale... owoców. - Jestem chory, mam cukrzycę i jadłem po drodze kilka jabłek. Dzień wcześniej wypiłem może ze dwa drinki wieczorem. Takie przypadki się w historii zdarzają - tłumaczył w TVN24 Łatas.

Zapewnił też, że alkomat wykazał nie 0,7, tylko 0,34 jednostek alkoholu w wydychanym powietrzu. Mimo wszytsko zadeklarował, że nigdy więcej nie usiądzie za kierownicą na "podwójnym gazie" i dobrowolnie podda się karze ze strony klubu.

Dla ludzi, którzy jeżdżą samochodem po pijanemu nie ma miejsce w partii - grzmi Joachim Brudziński z PiS. - W tak licznym klubie jaki mamy, taka sytuacja może się zdarzyć. Nie ma tu żadnych słów usprawiedliwienia, w sprawie zachowania polityka, którego skadinąd bardzo lubię. To bardzo miły i sympatyczny poseł - tłumaczy Brudziński.

W ostatnich miesiącach kilku posłów PiS miało już kłopoty z policją. Pod koniec zeszłego roku jeden z cypryjskich hoteli oskarżył Karola Karskiego i Łukasza Zbonikowskiego o to, że pod wpływem alkoholu zniszczyli dwa wózki golfowe. Z kolei Jacek Kurski "podpiął" się pod policyjny konwój.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki