Sokołów Podlaski - Sylwia D. wyznaje: UKOCHANY POWIESIŁ mnie i ciął maczetą. ZASNĄŁ, więc żyję

2011-06-21 21:29

Myślała, że już po niej. Pętla na szyi zaciskała się coraz bardziej. Nie mogła złapać oddechu. Oczy zaszły mgłą. Mimo to jakimś cudem uchyliła się przed ostrzem maczety. Tylko drasnęło jej głowę. Sylwia D. (32 l.) z Sokołowa Podlaskiego była długo katowana przez swego ukochanego Edmunda P. (38 l.). Przeżyła, bo jej oprawca zmęczył się i zasnął. Dręczonej kobiecie udało się wtedy zawiadomić policję...

Dlaczego Edmund chciał powiesić ukochaną? Potem zaś kopał, wyprężone ciało dźgał i rzucał w nie maczetą? Taki ogrom okrucieństwa trudno zrozumieć... - To był horror, nie wiem, co mu odbiło - mówi pani Sylwia. Przyznaje jednak, że już od miesięcy Edmund zachowywał się dziwnie. Rosła w nim agresja, stał się bardzo zazdrosny.

A kiedy się poznali 8 lat wcześniej, wydawał się idealnym facetem... Nie brał do ust alkoholu, mówił pięknie o miłości. - Nagle jednak wszystko, co dobre, się skończyło - wspomina kobieta. - Zaczął mnie bić, robił awantury, gdy spóźniłam się 5 minut.

Przeczytaj koniecznie: Słupca. Jan Ławniczak: Sąsiad pociął mnie maczetą

Pani Sylwia chciała uciec od Edmunda. Ale za bardzo się bała. Groził, że kiedy go rzuci, zabije ją, a potem siebie.

Feralnego dnia przyszedł do domu i bez słowa zarzucił jej sznur na szyję. Zacisnął pętlę i podciągnął do góry. Potem kopał, dźgał i rzucał w nią maczetą.

Sylwia D. nie pamięta, jak długo to trwało. Straciła na moment przytomność. Kiedy się ocknęła, oprawcy nie było w pobliżu. Ona, z pętlą na szyi leżała na podłodze. Uwolniła się ze sznura i zawiadomiła policję. Funkcjonariusze zamknęli Edmunda. Mężczyzna dostał zarzuty szczególnie okrutnego znęcania się nad swą ofiarą. Do rozprawy posiedzi w areszcie.

- Nawet teraz, gdy Mundek jest za kratkami, boję się, co zrobi ze mną, kiedy wyjdzie na wolność - mówi maltretowana kobieta. Ma jednak nadzieję, że jej kat dostanie sprawiedliwy, wysoki wyrok.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki