Premier oszczędza, Arabski się tłumaczy

2008-12-23 8:00

Wystarczył nasz jeden artykuł, żeby szef rządu zaoszczędził ponad 20 tysięcy złotych. Po tym, jak ujawniliśmy, że wbrew obietnicom premier wraz ze świtą lata rządowymi maszynami, Donald Tusk (51 l.) przesiadł się do rejsowego samolotu.

A szef jego kancelarii Tomasz Arabski (41 l.), który korzystał z rządowego Jaka-40, naciągając podatników na niepotrzebne wydatki, bije się teraz w piersi.

Poniedziałek, godz. 14.10. Lotnisko na warszawskim Okęciu. Właśnie wylądował samolot rejsowy z Gdańska do Warszawy. Z maszyny razem z innymi pasażerami wychodzi szef rządu i minister Tomasz Arabski. Za podróż tych dwóch polityków zapłaciliśmy najwyżej 800 złotych. Niestety, jak już pisaliśmy, piątkowa podróż premiera rządowym samolotem z Warszawy do Gdańska nie była już taka tania. Kosztowała podatników ponad 22 tysiące złotych. Szef rządu ma prawo korzystać z wojskowych maszyn, ale Tomasz Arabski, który leciał razem z nim do Gdańska do domu, już nie.

- W piątek leciałem służbowo. W sobotę wraz z premierem mieliśmy bowiem spotkanie wigilijne w Jerzycach. Z reguły jeżdżę do domu pociągiem. Przyznaję jednak, że kiedy w samolocie jest wolne miejsce, lecę do Gdańska razem z szefem rządu. Jest to jedna z nielicznych okazji, by porozmawiać z premierem - tłumaczy się nam Arabski.

- Zgadzam się, że nie jesteśmy do końca konsekwentni w sprawie oszczędności podczas przelotów. Czasem nawet najlepsze intencje weryfikuje życie - tłumaczy się Arabski.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki