Przyjaciel Olewnika podrzucał fałszywe tropy

2009-04-06 11:44

Coraz więcej faktów potwierdza, że za porwaniem i zabójstwem Krzysztofa Olewnika, obok gangsterów, stał jego przyjaciel Jacek K. To on miał przez lata podrzucać policji fałszywe tropy, sugerujące, że Krzysztofa porwała rodzina.

Sygnały, że porwanie Krzysztofa Olewnika zleciła jego rodzina, policjanci otrzymywali od swoich informatorów ze świata przestępczego. Odkryli je prokuratorzy z Gdańska w teczce z dokumentami tajnej operacji "Carlos", jaką CBŚ prowadziło w latach 2004-2006. Dziś - jak pisze "Dziennik" - okazuje się, że tego typu informacje inspirował przyjaciel Krzysztofa, Jacek K. Zdaniem gazety, Jacek K. chciał w ten sposób oddalić od siebie podejrzenia o porwanie.

- To bardzo prawdopodobne i wcale mnie to nie dziwi. Przecież od początku część policjantów lansowała nieprawdziwą informację, że Krzysztofa nie porwano, że było to samouprowadzenie. Niby dlatego, że wykupiliśmy mu wysokie ubezpieczenie w Kanadzie - powiedział w rozmowie z gazetą Włodziemierz Olewnik, ojciec Krzysztofa.

Jacek K. podrzucał policji fałszywe tropy na tyle skutecznie, że dopiero przed miesiącem został aresztowany za udział w porwaniu.

Oprócz tego śledczy badają, czy policjanci sami nie pisali fałszywych notatek, aby chronić porywaczy i ich prawdziwych zleceniodawców.

- Nie mam wątpliwości, że część funkcjonariuszy chroniła gangsterów, którzy porwali mi syna - stwierdził Włodzimierz Olewnik. Opowiedział, jak w 2005 roku policjanci, przeszukując pomieszczenia, w których jeden ze skazanych za porwanie, Wojciech Franiewski, trzymał przedmioty z napadów, znaleźli należący do Krzysztofa zegarek. Przedmiot rozpoznała siostra porwanego, Danuta.

- Ale policjanci uwierzyli Jackowi K., który powiedział, że zegarek syna miał jakieś rysy lub pęknięte szkiełko, a ten znaleziony u Franiewskiego takich nie ma - powiedział Włodzimierz Olewnik.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki