Pułkownik Mikołaj Przybył UDAWAŁ, że chce się zabić? NOWE ZDJĘCIA

2012-01-12 10:30

Dramatyczny krok płk. Mikołaja Przybyła (41 l.) był nieudaną próbą samobójczą czy też celowo zaplanowanym samookaleczeniem? Opinie w tej sprawie są rozbieżne. Jednak wszyscy eksperci i politycy, a także oficerowie służb, z którymi rozmawialiśmy, zgadzają się, że pułkownik chciał w desperacki sposób zwrócić na coś uwagę opinii publicznej. Jakie były jego intencje? Przedstawiamy najbardziej prawdopodobne możliwości.

Chciał, ale mu nie wyszło

Dlaczego pociągnął za spust? On sam zapewnia, że chciał popełnić samobójstwo. - Ale źle wymierzyłem, bo ktoś próbował wejść do pokoju. Strzał padł zbyt szybko. Padł strzał w policzek, a nie w głowę, spieszyłem się - tłumaczył w pierwszym po samobójczej próbie wywiadzie. W taką hipotezę wierzy oficer Centralnego Biura Śledczego, policjant z wieloletnim doświadczeniem. Jego zdaniem próba zakończyła się nieudanie ze względu na stres oraz presję czasu. - Był silnie wzburzony. Przeładował, włożył lufę do ust, usłyszał kroki i przestrzelił. W takich sytuacjach się nie mierzy, mógł przesunąć językiem kąt strzału i trafić w policzek - uważa nasz informator. Według "Rzeczpospolitej" Przybył uchodził za sprawnego strzelca, często pojawiał się na strzelnicy. - Strzelanie do tarczy nie ma nic wspólnego ze strzelaniem do siebie. Można być świetnym chirurgiem, ale samemu siebie nie zoperować. Jak ktoś nie chce sobie zrobić krzywdy, w ogóle nie wkłada sobie broni do ust - przekonuje oficer CBŚ.

Chciał, ale się rozmyślił

Czy jednak możliwe jest, że prokurator Przybył w ostatniej chwili zrezygnował z samobójstwa? - Włożenie pistoletu do ust powoduje bolesne odruchy. Ludzie wiedząc, co może się za sekundę stać, po prostu się boją - uważa nasz informator z CBŚ. Mógł też rozmyślić się z innych powodów. Pierwszy, to żona i dwójka małych dzieci. Wczoraj w szpitalu pytany o rodzinę, mówił, że ich skrzywdził. Drugi, to silny charakter prokuratora. W opinii innych był postrzegany jako świetny fachowiec, profesjonalista. Jego masywny wygląd na korytarzach wojskowej prokuratury od lat budził respekt. Trzeci, to niedokończone sprawy, które prowadził Przybył. - Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Poznaniu jest bardzo dynamiczną jednostką. CBA właśnie z tą prokuraturą prowadzi najpoważniejsze, wielowątkowe i skomplikowane śledztwa dotyczące nieprawidłowości i podejrzenia popełnienia przestępstw korupcyjnych w wojsku - ocenia rzecznik CBA Jacek Dobrzyński.

Od początku nie chciał się zabić

Jednak zdaniem większości polityków i specjalistów samobójcza próba prokuratora była demonstracją, a nie chęcią zabicia. - W mojej ocenie mieliśmy do czynienia z aktem samookaleczenia. Potencjalni samobójcy zachowują się kompletnie inaczej niż płk Przybył - mówił wczoraj minister sprawiedliwości Jarosław Gowin (51 l.). Według Janusza Palikota (49 l.) samobójcza próba wyszła groteskowo. W ostrzejszym tonie wypowiada się na blogu w Onet.pl poseł Jan Filip Libicki (42l.). - Wygląda to na nieudolnie wyreżyserowany spektakl mający uratować kilkadziesiąt dobrze płatnych stanowisk - w tym stanowisko naczelnego prokuratora wojskowego - przed likwidacją - uważa Libicki. Jego zdaniem dramatyczne wydarzenia z poniedziałku to "wewnętrzna ustawka wojskowych prokuratorów".

Prof. Brunon Hołyst, kryminolog: Demonstracja, nie samobójstwo

- Wygląda to na demonstrację płk. Przybyła. Chciał zwrócić uwagę na konflikt między prokuraturą wojskową a Prokuraturą Generalną, broniąc w tym konflikcie wojskowych. Niestety, sposób, który wybrał, nie jest najlepszy na załatwienie jakiegokolwiek konfliktu. Gdyby chciał, żeby próba samobójcza była skuteczna, przystawiłby sobie broń do skroni. Gdyby był zdecydowany na samobójstwo, wybrałby inny czas i miejsce. Najwyraźniej nie chciał rozstawać się z życiem, a jedynie zademonstrował, że coś złego dzieje się wokół prokuratury wojskowej.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki