"Super Express": - W jaki sposób media w Niemczech komentowały 70. rocznicę wybuchu wojny?
Stefan Dietrich: - Poświęcono temu wydarzeniu dość dużo miejsca. Uważnie obserwowano też przemówienia na Westerplatte. Komentarze wskazują na pozytywny odbiór obchodów. W przemówieniu kanclerz Angeli Merkel pojawiło się wszystko to, co w tym miejscu i w tym dniu powinno zostać powiedziane. Muszę przyznać, że nie ma w Niemczech poważnych głosów, które zdobyłyby się tu na jakąś krytyczną nutę. Choć mamy dziś kampanię wyborczą. Tak tragicznej rocznicy nie można wykorzystywać na potrzeby bieżącej walki politycznej.
- Jak oceniano wystąpienia pozostałych polityków?
- Niestety, przemówienie premiera Rosji Putina w pewien sposób mnie zniesmaczyło. Nieustannie mówił o krwi przelanej przez żołnierzy Armii Czerwonej, o ofiarach poniesionych przez Rosję. Owszem, tego nie można zapominać. Ale na to będą stosowne, inne rocznice! W tym dniu wszyscy zebrali się w zupełnie innym celu. Dobrze się stało, że Angela Merkel nie weszła w ten historyczny spór dotyczący przyczyn wybuchu wojny i rozkładu winy. W pozostałych przemówieniach było tego trochę za dużo.
- Niemieccy publicyści lubią być krytyczni na temat wystąpień polskich polityków. Zwłaszcza prezydenta Lecha Kaczyńskiego.
- Tym razem krytyki nie było. Dostrzeżono to, że prezydent i premier zaplanowali swoje przemówienia inaczej. Jeden patrzył w przeszłość, drugi w przyszłość. Prezydent Kaczyński akcentował historyczną winę i odpowiedzialność mocarstw. Tusk, nie zapominając o przeszłości, podkreślając wagę pamięci mówił, że mamy teraz przed sobą wspólną drogę w ramach Europy.
- Polska potrafi porozumieć się z Niemcami, a różni w ocenie faktów z Rosją. Czy to nie dziwne?
- Tylko pozornie. Przestaje dziwić, gdy zdamy sobie sprawę, że Niemcy nie chcą rewidować historii, pisać jej na nowo. Wiemy, jaka była nasza przeszłość. Wszystkie fakty są znane i nie da się ich wymazać. Trzeba umieć przyznać się do winy. Niestety, obserwując sytuację w Rosji trzeba przyznać, że Moskwa ma problem z ujawnianiem czarnych kart swojej historii.
- Jak komentowano nieobecność polityków najwyższej rangi z USA i Wielkiej Brytanii?
- Szczególnie zauważalny był brak przywódców USA, a jeszcze bardziej rozczarowanie tym faktem wśród Polaków. Myślę, że Amerykanie popełnili błąd nie doceniając znaczenia tej rocznicy i uoczystości na Westerplatte. Trudno jednak oceniać, z czego mógł się wziąć ten krok.
Stefan Dietrich
Szef działu polityki wewnętrznej "Frankfurter Allgemeine Zeitung"