Rodzina Rompczyków: Z CZEGO będziemy ŻYĆ?

2012-08-29 4:00

Kiedy córki Janusza (39 l.) i Agnieszki (†39 l.) Rompczyków z Łodzi mówiły rodzicom dobranoc, nie przypuszczały, że ostatni raz przytulają się do mamy. Nad ranem jeszcze smacznie spały, gdy ich rodzice wyjeżdżali do pracy. Niestety, kilkaset metrów od ich domu w samochód, który prowadził pan Andrzej, wjechał rozpędzony volkswagen passat. Mama dziewczynek zginęła na miejscu. Ojciec w ciężkim stanie trafił do szpitala.

Rodzice Karoliny (11 l.) i Weroniki (9 l.) ciężko pracowali, by zapewnić córeczkom godziwy byt. Codziennie wstawali nad ranem, wsiadali do poloneza trucka i jechali na rynek hurtowy po warzywa i owoce. Potem sprzedawali je z samochodu w różnych częściach miasta.

W ubiegły poniedziałek, jak zawsze, tuż po godzinie 4 rano wsiedli do poloneza i wyruszyli po towar. Jechali ulicą Zachodnią w centrum Łodzi. Nagle prosto w nich wyjechał volkswagen. Mama dziewczynek zginęła na miejscu. Tata ze złamaną łopatką, wstrząśnieniem mózgu i ogólnymi potłuczeniami trafił do szpitala. Kierująca volkswagenem kobieta miała 0,32 promila alkoholu w wydychanym powietrzu.

Nie dość, że na zawsze odebrała dziewczynkom mamę, to jeszcze postawiła je w dramatycznej sytuacji. - Nie wiem, co dalej będzie - załamuje ręce pan Janusz. - Nie mieliśmy oszczędności, samochód nadaje się do kasacji, nie do pracy. Jak teraz utrzymam rodzinę?

Każdy, kto chciałby pomóc dziewczynkom, może skontaktować się z ich tatą pod nr tel. 692 125 592

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki