USA: Rozstrzelała kolegów, bo wyrzucili ją z pracy

2010-02-15 4:30

Znowu krwawa jatka na amerykańskim uniwersytecie. Tym razem jednak zabójcą okazała się szacowna profesor biologii Amy Bishop (42 l.) z Uniwersytetu Alabama w Huntsville. Ta ceniona i nagradzana naukowiec wpadła w szał, kiedy usłyszała, że jest zwolniona z pracy. Zaczęła strzelać do swoich kolegów z wydziału.

Nikt nie spodziewał się, że zwykła rada wydziału zakończy się takim horrorem. Kiedy jednak dziekan Gopi K. Podila (†53 l.) poinformował, że uczelnia nie przedłuży umowy z panią profesor, rozpętało się piekło.

Profesor Bishop nie mogła uwierzyć, że jej błyskotliwa kariera ma się skończyć. Szok był tak wielki, że straciła nad sobą panowanie.

Patrz też: Szaleniec zabił 8 osób

Trzęsącymi się ze zdenerwowania rękami wyrwała ze swojej teczki pistolet i zaczęła strzelać z niego do naukowców z rady. Od jej kul padł dziekan i dwójka profesorów - Maria Ragland Davis i Adriel Johnson. Szalona profesor postrzeliła jeszcze trzech innych pracowników wydziału, z których dwoje jest w stanie krytycznym.

Wygląda na to, że pani profesor nie była do końca świadoma tego, co się stało. - To nieprawda. To nie mogło się wydarzyć - w kółko powtarzała, kiedy policjanci zakuwali jej ręce w kajdanki. Za potrójne morderstwo grozi jej kara śmierci.

Okazuje się, że to nie pierwsza przygoda Amy Bishop z bronią. W 1986 r. zastrzeliła swojego młodszego brata. Dziwnym trafem dowody zabójstwa zniknęły, a cała sprawa została potraktowana jako nieszczęśliwy wypadek.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki