Nie było szans, by ktoś usłyszał miotające się w klatkach zwierzęta, które w strasznych męczarniach zdychały jedno po drugim, po tym jak Leszek S. (18 l.), mieszkaniec wsi, podłożył pod fermę ogień.
- To była zemsta - mówił podczas policyjnego przysłuchania chłopak. Leszek S. zemścił się za to, że właściciel fermy chciał, by ten w końcu zaczął stosować się do wyroku sądu i zapłacił za skradzione skórki szynszyli warte 20 tys. zł.
- Był zły na mnie, ale podpalić fermę pełną żywych zwierząt?! - denerwuje się Szymon Bochorowski. - Mieć takiego sąsiada to koszmar. Do tej pory myślałam, że szkoda chłopaka karać więzieniem, ale po tym, co teraz zrobił bezbronnym zwierzętom, zmieniłam zdanie - mówi Jadwiga Pawlikowska (53 l.), która też padła ofiarą piromana.