STANISŁAWY: Sąsiad wyciągnął mnie z płomieni

2012-01-10 3:00

Oto prawdziwy bohater! Franciszek Ojowski (40 l.) ze Stanisław (woj. pomorskie) wyciągnął z płonącego domu swojego sąsiada Wojciecha Kolkę (34 l.). Dzięki temu mężczyzna uszedł z życiem.

Była ciemna zimna noc. Pan Franciszek spał w swoim domu. Nagle coś go obudziło. Wstał z łóżka, przeszedł się po pokoju. Zatrzymał się przy oknie i zamarł. Z oddalonego o kilkaset metrów dachu domu jego sąsiada, Wojciecha Kolki, strzelały w niebo płomienie.

- Myślałem, że to sen. Przecierałem oczy z niedowierzania - wspomina pan Franciszek. Na szczęście mężczyzna błyskawicznie oprzytomniał i rzucił się sąsiadowi na ratunek. W domu, który się palił, spał pan Wojciech z rodziną. - Drzwi były otwarte, bo mama i brat Wojtka mieszkają na parterze i zdążyli wydostać się na zewnątrz. Problem był z sąsiadem, bo on spał na piętrze, które stało w płomieniach. Wbiegłem do środka. Moje krzyki go obudziły, gdy ogień był już w pokoju. Razem wydostaliśmy się z domu. Wtedy pojawiła się straż pożarna i zaczęła gasić ogień - mówi pan Franciszek.

Po pożarze z domu pana Wojciecha i jego najbliższych zostały zgliszcza. Spłonął też warsztat stolarski mężczyzny. Z pomocą ruszyli sąsiedzi. Zebrali ponad 6 tysięcy złotych. Władze gminy obiecały, że opłacą odbudowę dachu.

- Żona jest w ciąży i przebywa w szpitalu. Teraz nie ma dokąd wrócić. Chciałbym odbudować dom, zanim urodzi się dziecko, ale nie mam pieniędzy na materiały budowlane. Będę wdzięczny za każdą pomoc. Ogień zniszczył mój dobytek, ale nie odebrał życia dzięki sąsiadowi. Dziękuję stary, nie wiem, jak ci się odwdzięczę - mówi Wojciech Kolka.

- Sąsiedzi są od tego, żeby sobie pomagać. Ty dla mnie zrobiłbyś to samo - odpowiada Franciszek Ojowski.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki