Ustawka koło Poddębic: Skatowali Konrada na oczach policji

2011-01-12 3:00

Konrad G. (†24 l.), który zginął w ustawce kibiców Widzewa Łódź i Łódzkiego Klubu Sportowego, konał na oczach policjantów! "Super Express" dotarł do notatki służbowej dwóch funkcjonariuszy, którzy jako pierwsi zjawili się na miejscu bójki. Mundurowi nie interweniowali, bo hordy pseudokibiów groziły im śmiercią.

Dwaj policjanci z Poddębic koło Łodzi jako pierwsi dotarli w sobotę nad ranem na miejsce, gdzie starli się kibole Widzewa i ŁKS.

- Wysiedliśmy z radiowozu, żeby nie dopuścić do starcia. Pod naszym adresem padły groźby pozbawienia życia. Musieliśmy się wycofać. Wezwaliśmy posiłki i odjechaliśmy na bezpieczną odległość - opisują policjanci.

To była rzeź

Gdy obie bandy rzuciły się do ataku, w ruch poszły pięści i nogi. Co chwila od ciosów ktoś padał na ziemię. Wtedy kompani odciągali go na bok.

Konrad G. miał mniej szczęścia. Kiedy upadł, dostał kopniaka w twarz, ktoś skoczył mu na głowę. Stracił przytomność.

Dopiero interwencja oddziałów policji, które nadjechały wozami bojowymi, nieco uspokoiła sytuację.

Zachłysnął się krwią

Okładający się chuligani zaczęli uciekać. Nieprzytomnego Konrada G. porzucili na poboczu drogi. Lekarz mógł już tylko stwierdzić zgon młodego mężczyzny.

- Z wyników sekcji zwłok wynika, że Konrad G. miał uraz twarzoczaszki, krwiak mózgu, a bezpośrednią przyczyną zgonu było uduszenie w wyniku zachłyśnięcia się własną krwią - mówi Józef Mizerski, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Sieradzu, która prowadzi postępowanie w tej sprawie.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki