Skibienko. Sołtys postrzelił naszego psa, bo zabłąkał się na jego podwórko

2013-12-13 3:00

Jest ofiarą orkanu Ksawery i sołtysa choleryka. Labradorka Sunia (3 l.) przerażona wyciem wichru uciekła z podwórka, zagubiła się i dotarła do sąsiedniej wsi. Tam nieopatrznie znalazła się obok gospodarstwa Piotra C. (46 l.), który ją dwukrotnie postrzelił.

Sunia (3 l.) razem z trzema swoimi córkami zapadła się pod ziemię, kiedy w Skibienku (woj. zachodniopomorskie) szalał orkan Ksawery. Właściciele psów zaczęli ich szukać. - Liczyliśmy, że suczka, którą kiedyś sami przygarnęliśmy z ulicy, szybko wróci z miotem do domu - wspomina Grzegorz Wójciszyn (45 l.). Nie miał pojęcia, że jego pies kona. I pewnie Sunia by zdechła, gdyby nie rowerzysta, który w przydrożnym rowie w sąsiedniej wsi zauważył zakrwawioną labradorkę. Miała dwie rany postrzałowe.

Przeczytaj: SZOK! Sadysta trzymał zwłoki psa w lodówce!

Rowerzysta zaalarmował pana Grzegorza. Zaczęła się walka o życie Suni. W środę przeszła operację. Nie udało się jednak weterynarzowi uratować jej lewej łapy. Trzeba było ją amputować. - Nie możemy uwierzyć w to, co się stało. Strzelać do psa to nieludzkie - mówi Teresa Wójciszyn (42 l.). Policja zatrzymała już podejrzewanego o postrzelenie suczki. Jest nim Piotr C., sołtys Suchej Koszalińskiej, który jest też myśliwym. - Mężczyźnie przedstawimy zarzut usiłowania zabicia psa, za co grozi kara do dwóch lat więzienia - mówi Monika Kosiec, rzecznik koszalińskiej policji. Jak nieoficjalnie ustaliliśmy, Piotr C. przyznał się, że strzelał do Suni. Tłumaczył, że zrobił to, bo 13 jego danieli zagryzły wałęsające się psy. - Nie chcemy więzienia dla tego człowieka. Ale winę powinien odpracować. Choćby w schronisku - mówi Grzegorz Wójciszyn.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki