Sebastian Mila
Wydawało się, że już się skończył, że już nie podniesie się po niepowodzeniu w Austrii i Norwegii. Jednak po powrocie do Polski "Roger" odżył. Duża w tym zasługa trenera Ryszarda Tarasiewicza, który dostrzega w nim lidera zespołu. W ten sposób Mila wyróżniał się w lidze już nie tylko jasnymi włosami czy butami. Chwalono go za grę, bo widać było, że ponownie uwierzył w siebie, że dojrzał piłkarsko. No i strzelił kilka ładnych goli, które zapewniły beniaminkowi wygrane.
Ponadto wyznaczył sobie cel na cały sezon: chce zwyciężyć w klasyfikacji na najlepszego asystenta. Kiedyś głośno było o jego zamiłowaniu do hazardu. Zarzeka się jednak, że kasyna nie odwiedza, bo nie może pozwolić sobie na stratę pieniędzy. O reprezentacji Polski nie wspomina. Może jednak Leo Beenhakker powinien sięgnąć po lidera Śląska?
ZMIANY W DRUŻYNIE
Przybyli: Jarosław Fojut (Bolton Wanderers), Patryk Klofik (Zagłębie Lubin), Paweł Kowal (Gawin Królewska Wola), Paweł Trojan (zespół ME) Odeszli: Jacek Bąk (zespół ME), Andrzej Olszewski (szuka klubu), Krzysztof Ostrowski (Legia), Zbigniew Wójcik (Ślęza Wrocław)
Perła klubu: Urszula Koc (24 l.)
Sympatia Sebastiana Mili. Połączyła ich miłość do prasy. Poznali się w dość nietypowej scenerii, w jednym z warszawskich empików. Razem są już od pięciu lat, ostatnio się zaręczyli. Ula namówiła Sebastiana, żeby wrócił do Polski. Nie spodobało jej się Oslo. O stolicy Norwegii mówiła, że to miasto dobre dla samobójców.
Klubowy oryginał: Janusz Gancarczyk (27 l.)
Ma liczne rodzeństwo: siostrę i ośmiu braci, z których każdy gra w piłkę i ma ze sobą występy w klubie z rodzinnej Oławy. Janusz relaksuje się przy muzyce zespołu Pidżama Porno. Kiedyś zabijał krowy - i to w dodatku dla pieniędzy. Na szczęście tylko w wirtualnym świecie, w komputerowej grze "Diablo", której jest wielkim fanem. Nie zapomina o rodzicach. Na święta kupił mamie telewizor wysokiej klasy.