SLD nie zapomina o swoich. Jakubowska, Nikolski i Dyduch zarabiają z partyjnej kasy

2013-06-18 4:45

Prawdziwego przyjaciela poznaje się biedzie! To powiedzenie najwyraźniej wziął sobie do serca szef SLD Leszek Miller (66 l.). Z partyjnych pieniędzy daje zarobić swoim dawnym towarzyszom, którzy od wielkiej polityki zostali odsunięci. Dzięki temu w ub. roku zarabiali: była rzeczniczka Aleksandra Jakubowska (59 l.), były sekretarz Sojuszu Marek Dyduch (56 l.) i były szef gabinetu politycznego Lech Nikolski (58 l.).

Lwica lewicy, jak nazywano niegdyś Aleksandrę Jakubowską, po aferze Rywina do polityki nie wróciła. Komentuje wydarzenia polityczne na Facebooku, napisała też jakiś czas temu książkę. I jak wynika z rozliczeń finansowych złożonych w Państwowej Komisji Wyborczej, okazuje się, że nadal pracuje dla Sojuszu.

>>> Miller idzie po władzę - wytrwale, z żelazną konsekwencją

W ubiegłym roku SLD na podstawie umowy o dzieło sześciokrotnie wypłacał jej pieniądze. W sumie z pieniędzy podatników wzbogaciła się o blisko 30 tys. zł. Jak informuje nas skarbnik Sojuszu Krzysztof Karolczak, w tym roku partia również daje zarobić Jakubowskiej.

Z kolei Marek Dyduch, który obecnie jest radnym sejmiku na Dolnym Śląsku, na podstawie dwóch umów o dzieło, zarobił 7 tys. zł. A Lech Nikolski 4,5 tys. zł. Nikolski, który również był bohaterem afery Rywina, obecnie zajmuje się pracą na uczelni. Za co konkretnie dostali pieniądze?

- Wymienionym osobom SLD zapłaciło za wykonanie zleconych analiz i ekspertyz wykorzystanych w pracach programowych, jak i w bieżącej pracy klubu poselskiego SLD - mówi nam Krzysztof Karolczak, skarbnik Sojuszu.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki