Skandaliczna egzekucja w majestacie prawa! Spłaciłam długi, a komornik i tak zabrał mi futra

2015-02-09 3:00

Czy komornikom wolno już wszystko?! Marta K., asesorka z jednej z łódzkich kancelarii komorniczych, zajęła futra o wartości 16 tys. zł, które wisiały w sklepie Teresy Klimczak (54 l.), choć ta miała długu zaledwie nieco ponad 2 tys. zł. Jakby tego było mało, komorniczka nałożyła na dłużniczkę dodatkowe opłaty, których wartość przekroczyła całość zobowiązań!

Pani Teresa sklep z futrami prowadzi już ćwierć wieku. W ubiegłym roku na skutek sporu reklamacyjnego z jedną z niezadowolonych klientek sąd zobowiązał ją do zwrotu 2300 zł za kurtkę, którą sprzedała.

- Chciałam oddać te pieniądze, ale najpierw oczekiwałam zwrotu futra - tłumaczy właścicielka sklepu. - Zamiast tego ta kobieta poszła z wyrokiem sądu do komornika.

Pierwszy nalot pracowników z kancelarii komorniczej pani Teresa przeżyła w grudniu ubiegłego roku. Przyszły dwie kobiety. - Zachowywały się bardzo agresywnie - opowiada Teresa Klimczak. Nie potrafiła utrzymać nerwów na wodzy, posypały się inwektywy pod adresem komorniczek. Ukarały ją za to grzywną w wysokości 1000 zł i wezwały policję, za co (też zgodnie z prawem) policzyły sobie 800 zł. Dłużniczka dostała miesiąc na uregulowanie zobowiązań.

Ale komorniczki pojawiły się w sklepie już po trzech dniach. Tym razem zabrały osiem futer, wstawionych tam w komis przez klientki. Ich wartość przekraczała 16 tys. zł!

Gdy koniec końców pani Teresa spłaciła zadłużenie co do grosza, komorniczki zwróciły jej zaledwie pięć z ośmiu futer. Nadal przetrzymują trzy. Dlaczego? Na to pytanie nam chciały nam odpowiedzieć.

Zobacz: ROLNIK z Kulan nie odpuści KOMORNIKOWI, który zabrał mu ciągnik: Nie daruję mu, on mnie okradł!

ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki