Duda: Euro oznacza drożyznę. Spór o wprowadzenie w Polsce euro główną osią kampanii prezydenckiej?

2015-03-25 8:14

Niespodziewanie jednym z głównych tematów prezydenckiej kampanii wyborczej stało się wprowadzenie w Polsce wspólnej europejskiej waluty. Temat narzucił kandydat PiS na prezydenta Andrzeja Dudy (43 l.). W centrum Warszawy jego sztabowcy urządzili polityczny happening i otworzyli "Bronkomarket", w którym ceny podane zostały właśnie w euro.

- Wszyscy wiedzą, że euro oznacza drożyznę - grzmiał Duda, stojąc pomiędzy sklepowymi półkami z octem. Na ostrą ripostę głównego rywala Dudy - prezydenta Bronisława Komorowskiego (63 l.) - nie trzeba było długo czekać. - Kramarz chyba zapomniał, że zarabia w euro - powiedział Komorowski o Dudzie, który jako europoseł pensję bierze właśnie w euro. Badania pokazują, że większość (51 proc.) Polaków jest przeciwko wprowadzeniu wspólnej waluty. Jeszcze większa część pytanych, bo aż 63 proc., uważa, że na wprowadzeniu euro ucierpią ich domowe budżety. Tę niechęć do euro postanowił wykorzystać sztab Dudy. - Czy wciąż aktualna jest deklaracja prezydenta Bronisława Komorowskiego z 2013 roku, że Polska chce wejść do strefy euro? - pytał kandydat PiS.

Zobacz też: Andrzej Duda OTWORZYŁ SKLEP! To Bronko-Market

Wygląda na to, że sztabowcy PiS zapomnieli chyba, że Duda jako europoseł bierze wynagrodzenie właśnie we wspólnej walucie. Jego miesięczne zarobki wynoszą około 7665 euro, czyli prawie 32 tysiące złotych. Duda po spędzeniu 5 lat w europarlamencie będzie też mógł liczyć na europejską emeryturę, która będzie wynosić 1,3 tys euro, czyli około 5,4 tys. złotych. Polityczny happening Dudy nie spodobał się Komorowskiemu. - Kramarz chyba zapomniał, że zarabia w euro, podczas gdy reszta Polski zarabia w złotówkach - zgasił kontrkandydata prezydent.

Zapisz się: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki