O co w ogóle chodzi? W największym skrócie o piosenkę: "No speaking inglese". Kazik śpiewa w niej: "No daj mi Derdziuk wódki, no co ci to stanowi? Ja nie mogę, muszę zawieźć tatowi".
Przeczytaj koniecznie: Komisja śledcza: tłumaczył, dlaczego żałował wódki Kazikowi
Sprawa wypłynęła na początku tygodnia podczas obrad komisji hazardowej. Bardzo ciekawski poseł Bartosz Arłukowicz wypytywał Zbigniewa Derdziuka, o co wówczas poszło, że Staszewski "uwiecznił" to w swojej piosence.
We wtorek Derdziuk odpowiedział tak:
"Owszem, studiowałem socjologię. I Kazimierz Staszewski też. Mówiłem mu Kazik, jak to studenci. Były strajki. Ja jestem człowiekiem odpowiedzialnym i uważam, że jak się strajkuje, to się nie pije. Ale niektórzy koledzy potrzebowali kartek na wódkę."
Co na to Staszewski? Na swojej stronie internetowej (www.kazik.pl) umieścił stanowcze dementi:
"Propozycję odkupienia pół litra wódki "Bałtyckiej" złożyłem mu ZANIM rozpoczął się studencki strajk okupacyjny.
Na strajku obowiązywał kategoryczny zakaz spożywania napojów o jakiejkolwiek zawartości alkoholu i zakaz ten był przez uczestników strajku konsekwentnie przestrzegany.
(...) Moja propozycja zakładała, iż wielce czcigodny pan Zbigniew Derdziuk najpierw zakupi interesujący mnie napój, a ja potem odkupię go od niego. Do mojej propozycji wielce czcigodny pan Zbigniew Derdziuk odniósł się negatywnie, natomiast jego niedawna wypowiedź stawia mnie w nieprawdziwym i krzywdzącym świetle, jakobym bimbał sobie z regulaminu strajkowego, podczas gdy on miałby zachowywać dalece posuniętą pryncypialność w tej kwestii.
Kazimierz Piotr (syn Stanisława) Staszewski."
I w ten oto sposób miało być poważne przesłuchanie, a wyszło... jak zwykle.