Strażnik chrapie a mandaty lecą

2013-05-20 4:00

Klawe życie mają strażnicy miejscy z Kożuchowa (woj. lubuskie). W środku dnia chrapią na fotelu służbowego auta, a mimo to mogą liczyć na premię za wyniki. Wystarczy, że postawią obok fotoradar, który trzepie fotki kierowcom przekraczającym ograniczenie prędkości. Mandaty sypią się jak z rękawa!

- W zaroślach na rogatkach Kożuchowa zauważyłem fotoradar - mówi pan Emil (37 l.) z Zielonej Góry, słynny na całą Polskę tropiciel podstępnych fotoradarów. - To drogi sprzęt, a nikogo przy nim nie było. Ale kilka metrów dalej stał samochód straży miejskiej - dodaje. Pan Emil podszedł do auta i... zobaczył w nim śpiącego strażnika miejskiego. W tym czasie fotoradar pracował na pełnych obrotach. Pan Emil nagrał ten dowód owocnej współpracy człowieka i maszyny. Jednak szef straży miejskiej w Kożuchowie problemu nie widzi. Zaprzecza, jakoby jego podwładny spał podczas pracy. - Według mnie to fotomontaż, który ma na celu skompromitowanie naszej straży miejskiej - mówi "Super Expressowi" Zenon Karpiński.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki