Łodź, wyznanie Piotra L.: Synku wybacz, że zniszczyłem ci życie

2011-01-22 3:00

Piotr L. (35 l.) z Łodzi chciał wychować swojego 9-miesięcznego syna Kacpra na porządnego człowieka. Sam jednak zszedł na złą drogę. Teraz malucha widuje tylko w sądzie, przed którym odpowiada za rozbój z użyciem niebezpiecznego narzędzia. Zza krat może wrócić do domu nawet za 12 lat, gdy Kacper będzie już chodził do szkoły.

- Żałuję tego, co się stało - powiedział Piotr L. przed sądem. - Najbardziej żal mi mojego Kacperka. Że będzie dorastał z piętnem syna przestępcy - dodał.

Katarzyna i Piotr L. są małżeństwem od kilku lat. On, z powodu choroby serca, jest na rencie. Dostaje 300 zł miesięcznie. Ona nie ma stałej pracy, dorabia tylko dorywczo.

Przeczytaj koniecznie: Starzyński Dwór: Pięcioro dzieci państwa Rambiertów: Mamy puste brzuszki, bo mama jest biedna. Rodzina potrzebuje pomocy

Kiedy 9 miesięcy temu mały Kacper przyszedł na świat, Piotr L. doszedł do wniosku, że wcześniej czy później zabraknie im pieniędzy na utrzymanie rodziny. Wtedy wpadł na idiotyczny pomysł, by kogoś obrabować. W tajemnicy przed żoną w środku nocy napadł na spacerującą samotnie ulicą Pomorską w Łodzi Małgorzatę D. (22 l.). Przystawił jej do szyi ostry przedmiot przypominający nóż. Skradł torebkę oraz telefon komórkowy o wartości 900 zł.

Napadnięta kobieta zaalarmowała strażników miejskich, a ci już po kilkunastu minutach schwytali Piotra L. Mężczyzna trafił do aresztu i stanął przed sądem.

Gdy był prowadzony przez policjantów sądowym korytarzem, wymienił uściski z żoną i synem. To jedyne chwile, gdy Kacper może choć na moment przytulić się do ojca. Na salę, w której toczy się proces, dzieci nie są wpuszczane. Teraz od decyzji sądu zależy, kiedy Piotr L. wróci do rodziny.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki