Ryszard Kocoń wpadł do urzędu z pianą na ustach. Wykrzykiwał, że nie zapłaci za śmieci. Awanturę za drzwiami swojego gabinetu usłyszał Mieczysław Wójcik. Wybiegł, by ratować urzędniczkę. Kiedy Kocoń go zobaczył, jeszcze bardziej się wściekł. Wójt kazał mu wynosić się z gminy. - Starałem się go wypchnąć za drzwi. Dostałem w twarz, aż mi w głowie zaszumiało. Potem Kocoń zaczął wymachiwać widłami i rozwalać biurka. Kiedy zorientował się, że zaraz przyjedzie policja, uciekł - opowiada wójt.
Co pana Ryszarda doprowadziło do takiej furii? To, że wójt wysłał do niego nakaz zapłaty za wywóz śmieci. - Kocoń nie złożył deklaracji na wywóz śmieci. Wiele razy wysyłałem mu upomnienia, lecz on nie reagował. Wreszcie oddałem sprawę do egzekucji, bo zalegał 400 zł - tłumaczy Mieczysław Wójcik. Ale rolnik wie swoje. - Gmina nie odbiera ode mnie śmieci, więc nie będę płacił. Ja swoje odpady spalam i nigdy nikt ich ode mnie nie odbierał. Jeżeli jeszcze raz mi przyślą jakiś nakaz, to ja znowu pofatyguję się do gminy - zapewnia Kocoń.
Tymczasem policja prowadzi postępowanie wyjaśniające w sprawie naruszenia nietykalności urzędnika państwowego. Grozi za to do 2 lat więzienia lub kara grzywny.
Zobacz: Kierowca busa uratował kociaki wrzucone do rowu! Brawo!