To dziecko ożyło w trumnie

2009-08-11 7:00

To najprawdziwszy cud! Choć lekarze ze szpitala w Asuncion w Paragwaju stwierdzili zgon maleńkiego wcześniaka, chłopczyk wybuchnął płaczem, gdy ojciec wkładał jego ciałko do trumienki. Zaledwie 500-gramowa kruszynka wróciła na oddział noworodków, gdzie w inkubatorze dochodzi do siebie.

Nic nie jest w stanie opisać bezmiaru tragedii, jaką przeżyli Isabel Caceres (24 l.) i Jose Alvarenga (25 l.), gdy na porodówce usłyszeli, że ich synek urodził się martwy. Lekarze przyznali, że malucha, który przyszedł na świat 16 tygodni przed terminem porodu, nie udało się uratować. Dr Ernesto Weber wypisał akt zgonu, a pielęgniarki zapakowały zwłoki dziecka do tekturowego pudełka i oddały je rodzicom. Paragwajczycy zawieźli synka do domu, gdzie rodzina przygotowywała uroczysty pogrzeb. Zrozpaczony Jose delikatnie wyjął sine ciałko noworodka z kartonu, by założyć mu ubranko i ułożyć w trumience. Wtedy brzuszek chłopca się poruszył. Chwilę później synek zapłakał i zaczął poruszać nóżkami i rączkami. Jose zamarł z przerażenia... i radości, ale otrząsnął się z szoku i zawiózł synka z powrotem do szpitala. - To kryminaliści, a nie lekarze! Nie wierzyli, że dziecko żyje - wyznał ojciec. Medycy twierdzą, że stwierdzili zgon, bo nie wyczuli u wcześniaka tętna i oddechu. I pewnie będą protestować, gdy świat zacznie ich nazywać paragwajskimi potworami.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki