To prawdziwy CUD. Wyziębiony Adaś wróci na święta do domu!

2014-12-06 3:00

Jeszcze we wtorek był w śpiączce, lekarze obawiali się, że nie przeżyje, a wczoraj poprosił już o... parówki! - To kolejny cud! Wnusio wraca do zdrowia w takim tempie, że być może na święta będzie już w domu - mówi Bożena K., babcia dwuletniego Adasia, którego w szpitalu w Prokocimiu lekarze wyprowadzili ze skrajnie głębokiej hipotermii. Gdy trafił w ich ręce, jego ciało miało zaledwie 12,7 st. C!

Babcia odwiedziła Adasia w czwartek. Chłopczyk poznał ją i żywo reagował na jej głos. - Aż popłakałam się ze szczęścia - mówi pani Bożena. To z jej domu w Racławicach Adaś wymknął się w niedzielną noc ubrany tylko w piżamę i skarpetki. Blisko sześć godzin spędził na mrozie. Gdy go znaleziono 600 metrów od domu, w krzakach nad rzeką, był nieprzytomny, a jego ciało miało 12 st. C!

- Policjant go znalazł i do przyjazdu pogotowia fachowo reanimował - opowiada pani Bożena. - I to też był szczęśliwy przypadek, bo gdybym to ja trafiła na wnusia, pewnie wyrządziłabym mu krzywdę nieumiejętnymi zabiegami.

Zobacz też: Dobre wiadomości: Adaś PRZYTULIŁ MISIA! Rodzice czekają na pierwsze słowa chłopczyka

Kobieta podkreśla, że Adaś wiele razy u niej nocował i nigdy nie zdarzyło się, żeby sam wyszedł z domu. - Ale był pod moją opieką i powinnam go upilnować. Już chyba nigdy nie pozbędę się poczucia winy - dodaje. Wprost nie umie słowami wyrazić, jak bardzo jest wdzięczna wszystkim, którzy uratowali życie jej wnuczkowi - sąsiadom i policjantom, którzy z takim poświęceniem szukali chłopca, ale przede wszystkim lekarzom i pielęgniarkom ze szpitala w Prokocimiu z prof. Januszem Skalskim (63 l.) na czele.

Zobacz: Prababcia WYMODLIŁA życie Adasia! Prof. Janusz Skalski URATOWAŁ dwuletniego chłopca!

To właśnie zespół Skalskiego jest wyspecjalizowany w ratowaniu życia dzieciom w głębokiej hipotermii. Dysponuje też odpowiednią aparaturą i wypracował właściwe procedury. Bez tego wszystkiego Adaś nie miałby żadnych szans. Tymczasem udała się rzecz niebywała, wprost granicząca z cudem. Jeszcze nigdy żadnemu lekarzowi na świecie nie udało się ocalić życia człowiekowi, którego ciało było aż tak wychłodzone!

Po wybudzeniu ze śpiączki farmakologicznej Adaś szybko wraca do zdrowia. W środę ruszał rękami, nogami i otwierał oczy, w czwartek pił herbatę, wziął do ręki zabawkę, a w piątek poprosił o... parówkę! - Już się nie mogę doczekać, jak wróci do domu. To będzie dla mnie największy prezent pod choinkę - mówi pani Bożena.

ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki