To tam tragicznie zginęli górnicy. Rok po katastrofie w Kopalni Zofiówka

2019-05-07 18:59

Było sobotnie majowe przedpołudnie, gdy domy w całym Jastrzębiu Zdroju (woj. śląskie) się zatrzęsły. Pod ziemią, na głębokości 900 metrów w tamtejszej Kopalni Zofiówka pracowali górnicy. W ułamku sekundy górnicze maszyny i obudowy chodnika zaczęły pękać jak zapałki i przekształciły się w masę poplątanego metalu. Po wstrząsie utracono kontakt z 7 górnikami. Ruszyła najtrudniejsza akcja ratownicza w historii, ale na powierzchnię żywych wyciągnięto tylko dwóch górników. Ich i innych górników, którzy stracili życie w kopalni upamiętniono tablicą umieszczona na kopalnianej cechowni.

Tragedia miała miejsce w jastrzębiu Zdroju 5 maja 2018 r. Na poziomie 900 metrów w chodniku pracowało 7 górników. Jedni z nich po wykonaniu prac przygotowawczych oddalali się od przodka, kolejni tam zmierzali, by wykonać roboty strzałowe. I nagle nastąpił wstrząs. O sile, jakiej do tej pory nie odnotowano w polskich kopalniach. Dziś wiadomo, że pięciu górników zginęło od razu. Trzech zostało zmiażdżonych w ułamku sekundy przez zwały wypiętrzających się skał i elementy kopalnianych urządzeń. Dwaj kolejni zginęli nie lepszą śmiercią – udusili się, gdy w wyniku wstrząsu chodnik błyskawicznie wypełnił się metanem. Z wypadku cało wyszli tylko dwaj górnicy. Ci, którzy byli najdalej od przodka.

Po roku cały rejon katastrofy jest do teraz odcięty od reszty kopalni. Prace w tym rejonie nie zaczną się przez kilka następnych lat. Wyciągnięto jednak wnioski z akcji ratunkowej, która wtedy została przeprowadzona. I dziś Jastrzębska Spółka Węglowa, do której należy Zofiówka stworzyła centralny magazyn sprzętu ratowniczego, wyposażony w sprzęt, którego podczas pamiętnej majowej akcji ratowniczej trzeba było szukać aż m.in. w Australii. - Podczas tej akcji zdarzyły się wszelkie możliwe ryzyka. Mieliśmy i zagrożenie metanowe, i kolejnych wstrząsów, i tąpań, i zagrożenie wodne. Mieliśmy kłopot związany z tym, ze nie potrafiliśmy zlokalizować dokładnie górników. Sprzęt nie był idealny. Wszelkie te rozwiązania, które wprowadziliśmy, setki kilometrów światłowodów, setki kabla promieniującego mają poprawić kwestię identyfikacji, lokalizacji górników pod ziemią. Do tego wprowadzamy system lokalizowania górników oparty na rozwiązaniach bezprzewodowych, bo wiemy, że system na światłowodach może zostać uszkodzony w czasie wypadku – mówi Daniel Ozon, prezes JSW.

Kopalnia kupiła też sporo nowego sprzętu dla ratowników. W magazynie ratowniczym zalazły się m.in. pompy kompozytowe, których można używać w warunkach zagrożenia metanem. - Wprowadzamy też szkolenia dla ratowników, wspólne z ratownikami z innych spółek górniczych i z centralnej stacji ratownictwa Górniczego. Jak wiemy podczas tamtej akcji brało udział 2500 tys. osób. Dlatego trzeba ćwiczyć razem, tak jak wojsko przeprowadza wspólne manewry, żeby potem móc sprawnie walczyć – mówi Daniel Ozon.
W poniedziałek w Kopalni Zofiówka, w budynku cechowni odbyła się też wzruszająca uroczystość. Odsłonięto tablicę upamiętniającą górników, którzy zginęli na szychcie w Kopalni Zofiówka. Tablicę odsłoniła wdowa po jednym z górników, który poniósł śmierć w maju 2018 r. W ciągu 50 lat funkcjonowania kopalni śmierć spotkała tam 68 górników.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki