Tomasz Hypki: Anodina oszukała Polaków

2011-01-13 20:59

Znawca lotnictwa Tomasz Hypki ocenił dla nas raport MAK: Wśród "ustaleń" Rosjan można znaleźć wiele dziwnych rzeczy. Jakie są największe braki w raporcie Rosjan? Co ukryła Tatiana Anodina (72 l.), szefowa specjalnej rosyjskiej komisji rządowej do zbadania przyczyn katastrofy?

Raport MAK jest niepełny i ma poważne błędy merytoryczne - denerwuje się były przedstawiciel Polski przy komitecie płk Edmund Klich (65 l.). Jego zdaniem nawet w połowie nie odniesiono się do uwag strony polskiej, która wskazywała na poważne uchybienia w dokumencie. Ale i wśród "ustaleń" Rosjan można znaleźć wiele dziwnych rzeczy. Jakie są największe braki w raporcie Rosjan? Co ukryła Tatiana Anodina (72 l.), szefowa specjalnej rosyjskiej komisji rządowej do zbadania przyczyn katastrofy?

Generał był pijany?

W trakcie lądowania w kabinie pilotów znajdował się dowódca sił powietrznych, gen. Andrzej Błasik (+48 l.). Rosjanie wykryli w jego krwi 0,6 promila alkoholu. Kiedy jednak strona Polska poprosiła o dokumenty lekarskie... nie dostała żadnej odpowiedzi. - Trudna sprawa. Jeśli okaże się to prawdą, byłby to przykry fakt. Najważniejsze jednak, że alkoholu nie wykryto u pilotów - tłumaczy ekspert Tomasz Hypki, redaktor naczelny "Skrzydlatej Polski".

Zobacz koniecznie: Raport MAK za darmo do ściągnięcia - pobierz finalny raport MAK

Co z oświetleniem?

Wciąż nie wiadomo, co działo się z oświetleniem lotniska Siewiernyj. Na pytanie, czy było ono niesprawne, Rosjanie nie chcą udzielić żadnej odpowiedzi. Wiadomo jednak, że tuż po katastrofie było ono wymieniane dwukrotnie. Czy Rosjanie chcieli w ten sposób ukryć fakt, że lotnisko było nieprzygotowane? - To możliwe - twierdzi Hypki. Sama Anodina przyznała na konferencji, że na lotnisku były "niedostatki", a część sprzętu była w "nie najlepszym stanie technicznym". Twierdziła jednak, że nie przyczyniło się to do katastrofy.

Radar na lotnisku

Jednym z głównych zastrzeżeń strony polskiej była lokalizacja radaru na lotnisku. Zdaniem Rosjan radar stał w odległości 1050 m od lotniska. Jednak, jak wynika z zeznań innych pilotów, radar nie pracował stabilnie, bo zasłaniały go drzewa. Wahania pomiarów wysokości miały wynosić nawet +/- 10 stopni. Co gorsza, zapisy z radarów... zniknęły. - Nie wiadomo, w jaki sposób komitet napisał raport bez tak ważnych informacji - ocenia Hypki.

Co działo się w wieży?

Co działo się 10 kwietnia w wieży kontroli lotów? Ile osób się w niej znajdowało i czy rzeczywiście któraś z nich kontaktowała się z centralą w Moskwie, by otrzymać zgodę na lądowanie polskiego tupolewa? Tego rosyjski raport już nie ujawnia. - A to mogłoby mieć znaczenie dla śledztwa. Być może jakieś zamieszanie w wieży uniemożliwiło kontakt z samolotem - zauważa ekspert.

Gdzie się podział rosyjski nawigator?

- Gdyby na pokładzie znalazł się rosyjski nawigator, który znał lotnisko Siewiernyj i procedury, być może udałoby się wylądować - twierdzi Hypki. Niestety, jednak tzw. lidera w samolocie nie było. Dlaczego? Jak informował Radosław Sikorski (48 l.), szef MSZ, Polska zrezygnowała z niego pod koniec marca, bo strona rosyjska "nie chciała czy nie mogła" go udostępnić.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki