Pan Zdzisław mieszkał samotnie w drewnianym domu. Budynek jest oddalony od drogi około 100 metrów i zasłonięty bardzo gęstymi krzakami. Nikt więc tak naprawdę nie wie, kiedy doszło do katastrofy. Ostatni raz pan Zdzisław był widziany żywy w niedzielę 14 kwietnia. Tydzień później w odwiedziny przyszła do niego jedna z sąsiadek. Kobieta niepokoiła się tym, że od kilku dni nie widziała mężczyzny. Pomyślała, że może być chory i potrzebować pomocy. Nie spodziewała się jednak najgorszego...
Na miejscu zastała rumowisko. Wezwała na pomoc strażaków. Ci przeszukali gruzowisko.
- Zaczęliśmy rozbierać zawaloną konstrukcję budynku - mówi Szymon Giza ze straży pożarnej w Pabianicach. - Niestety, pod drewnianymi elementami stropu znaleźliśmy ciało...