Tusk boi się oddać władzę w ręce Schetyny?

2009-08-17 15:20

Kto zastąpi Donalda Tuska w roli premiera, jeśli ten dostanie się do drugiej tury prezydenckich wyborów? Polityczni przeciwnicy PO twierdzą, że wybór może być zaskakujący. Dlaczego? Bo nie będzie to raczej Grzegorz Schetyna.

Jedno jest pewne, Donald Tusk, ze swoją obecną posadą nie rozstanie się już na początku kampanii wyborczej, a dopiero podczas decydującej rozgrywki, czyli przed drugą turą głosowania. Wciąż nie wiadomo jednak, kto zostanie następcą Tuska.

Gdyby kierować się partyjną hierarchią, teoretycznie powinien nim zostać najbardziej zaufany człowiek obecnego premiera, czyli Grzegorz Schertyna. Paweł Piskorski – przewodniczący SD i były bliski współpracownik Donalda Tuska – twierdzi jednak, że można być wręcz pewnym niespodzianki.

- Tusk, jak to już czynił wielokrotnie, ominie partyjną demokrację i narzuci swojego autorskiego kandydata. Myślę, że planując swoją prezydenturę, chce mieć premiera bez pozycji w partyjnych strukturach, za to dającego gwarancję znakomitej kooperacji i lojalności. Moim zdaniem, może być to Jan Krzysztof Bielecki – stwierdził Paweł Piskorski w rozmowie z TVP info.

Dlaczego akurat on? - Jest bardzo wysoko ceniony przez Tuska. Szef PO na jednym ze zjazdów powitał go słowami: „Witamy na sali największego przyjaciela Platformy i najlepszego premiera Rzeczpospolitej” – tłumaczył Piskorski. Dodał również, że Grzegorz Schetyna choć wydaje się „pewniakiem”, to ma stosunkowo najmniejsze szanse na posadę szefa rządu. - Tusk boi się oddać tak dużą władzę w ręce Schetyny – podsumował Piskorski.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki