Tusk przegrał ze związkowcami

2009-05-07 16:45

Premier przestraszył się pokrzykiwania stoczniowców i postanowił przenieść polityczną część obchodów 4 czerwca z Gdańska do Krakowa. Szef rządu oświadczył, że na Pomorzu nie może zagwarantować bezpieczeństwa gościom, którzy przyjadą z całej Europy.

Donald Tusk twierdzi, że przeniesienie spotkania członków Grupy Wyszehradzkiej do Krakowa jest jedynym rozsądnym rozwiązaniem. - Ustępuję po to, żeby uroczystości mogły się odbyć w sposób radośniejszy i mniej konfliktowy - podkreśla.

Pozostała część zaplanowanych obchodów 20. rocznicy odzyskania wolności i upadku komunizmu w Europie Środkowej odbędzie się już jednak w Gdańsku. Jej kluczowym elementem ma być wieczorny koncert Kylie Minogue,  Scorpions, Tilt i Lombard.

- Nie chcę żeby 4 czerwca wyglądał tak, że związkowcy z flagami "Solidarności" biją policjantów i na odwrót. Do takiej sytuacji w żadnym wypadku nie powinniśmy dopuścić - argumentuje premier. Podkreśla, że nie wyobraża sobie, aby w tym samym czasie przed Pomnikiem Poległych Stoczniowców w Gdańsku odbyło się spotkanie premierów z młodzieżą oraz demonstracja stoczniowców.

Związkowców, którzy zaplanowali manifestację w Gdańsku określił "zadymiarzami". To nie spodobało się stoczniowcom, którzy oświadczyli, że Donald Tusk powinien przeprosić za użycie siły w stosunku do protestujących w Warszawie. - Jaruzelski i Kociołek też nazywali stoczniowców zadymiarzami, a później bili pałami. Dziś wracają tamte czasy - grzmią stoczniowcy.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki