Tylko prawda może oczyścić

2008-10-01 4:00

IPN przywraca Polakom prawdziwą historię - mówi prof. Ryszard Terlecki.

"Super Express": - Nagrodzony w Gdyni Złotymi Lwami film "Rysa" przedstawia historię małżeństwa, które po latach dopada nierozliczona esbecka przeszłość. Tymczasem w publicznej debacie o lustracji często pojawiają się głosy, że badanie przeszłości jest nieciekawe, a nawet szkodliwe.

Ryszard Terlecki: - O tym, że jest to tematyka aktualna i ważna, świadczy nie tylko sukces "Rysy", ale też ogromne zainteresowanie filmem "Trzech kumpli" o historii Pyjasa, Maleszki i Wildsteina.

- Pan też "grzebał się w esbeckich teczkach". W słynnym artykule w 2003 r. ujawnił pan agenturalną przeszłość swojego ojca, pisarza Olgierda Terleckiego...

- Tylko prawda, nawet ta najgorsza, najbardziej bolesna, oczyszcza.

- Czyli jednak - wbrew antylustratorom - trzeba ją odkrywać?

- Są dwa najistotniejsze powody, dla których rozliczania przeszłości nie można zaniedbać. Pierwszy to taki, że biografie osób zaufania publicznego powinny być znane. Przekonanie o czystości ich intencji jest konieczne.

- A powód drugi?

- Dokumenty agentury z końca lat 70. i z lat 80. były kopiowane na potrzeby Moskwy. Być może figurują w nich wszyscy agenci, być może tylko ci ważniejsi... Ale zapewne ci ważniejsi również dziś mogą odgrywać ważną rolę. Mniejsza z tym, jeżeli sprawa dotyczy aktora czy reżysera. Inaczej, jeśli te osoby działają w polityce czy gospodarce. Fakt, że obce państwo ma na nich kompromitujące dokumenty, jest niezwykle groźny dla polskiej racji stanu, powoduje szantaż. Trudno jest szantażować kogoś, o kim kompromitujące fakty z przeszłości zostały ujawnione.

- Czy ważny jest motyw podjęcia współpracy? Czy może być dodatkowo obciążający lub odwrotnie - usprawiedliwiający?

- Dla osoby, która popełniła taki życiowy błąd, ma to ogromne znaczenie. Ma to też znaczenie dla tych osób, na które donosiła. Jeżeli ktoś to zrobił w rezultacie szantażu, przemocy, to łatwiej jest z taką sytuacją poradzić sobie tym, którzy stali się bezpośrednimi ofiarami. Natomiast jeżeli ktoś to robił dla kariery, dla pieniędzy, dla wyjazdu za granicę, dla komfortowego życia - moim zdaniem usprawiedliwień nie ma żadnych.

- Tak jak profesor Wolszczan?

- Właśnie tak.

- Co pan sądzi o próbach likwidacji Instytutu Pamięci Narodowej?

- Nie wierzę, żeby do tego doszło, ponieważ jest to instytucja na tyle zasłużona, że nie będzie na to przyzwolenia. Natomiast trzeba się liczyć z próbami wyhamowania pracy Instytutu.

- A może IPN nie jest potrzebny?

- On jest niezbędny, gdyż przywraca Polakom prawdziwą historię - zarówno tę o heroicznych czynach i bohaterach, jak i tę haniebną, splamioną współpracą. Tylko dzięki temu możemy budować zdrowe społeczeństwo.

- Załóżmy jednak odwrotny wariant: IPN przestaje istnieć, badanie przeszłości zostaje znacznie ograniczone. Ludzie, na których haki znajdują się w Moskwie, będą przechodzić na spokojną emeryturę. Za 20-25 lat z powodu braku lustracji nie będziemy ponosić żadnych wymiernych strat...

- Zgadza się, wówczas nie będzie to już miało znaczenia politycznego czy gospodarczego. Wówczas zaniechanie lustracji - gdyby miało dziś do niego dojść - będzie miało wyłącznie wymiar moralny. Nie jest jednak bez znaczenia, kiedy młode pokolenie otrzymuje przekaz, że nieważne, co się w życiu robi, bo potem i tak to wszystko ulega zatarciu - tzn., że można być łajdakiem przez 30 lat, a potem powiedzieć, że robiło się to z głupoty i przejść nad tym do porządku dziennego. Jest to przekaz bardzo niewychowawczy. Produkują go ludzie uwikłani, którzy starają się rozwodnić swoje winy.

- Jednak argumentacja "dawno i nieprawda" skutecznie się sprawdza w życiu publicznym w Polsce. Znamy przecież zdemaskowanych agentów, którzy dziś są popularnymi postaciami. Jak to możliwe?

- Wynika to z tego, że ludzie, którzy zajmowali wysokie stanowiska w partii komunistycznej zarządzającej aparatem bezpieczeństwa, są wciąż obecni w życiu publicznym, ponieważ komunistyczna dyktatura nie została w żaden sposób rozliczona. Podobnie jest ze współpracownikami bezpieki. Państwo polskie przez kilkanaście lat nie było w stanie poradzić sobie z problemem przestępczej organizacji, która nigdy nie została za taką uznana i której emeryci korzystają z przywilejów, o których ich ofiary nawet nie mogą marzyć.

- Co powoduje, że ludzie wychodzą na ulice z powodu swoich bieżących niedogodności, a nie mobilizuje ich do protestów to, że wielka liczba byłych esbeków otrzymuje wysokie emeryckie apanaże?

- Odebrano nam poczucie odzyskanej niepodległości. Przez lata tzw. transformacji - czyli miękkiego przechodzenia z systemu komunistycznego do wolnej Polski - zamazały się granice między złem a dobrem, między zdradą a walką o niepodległość. Przypomnijmy sobie, że w pierwszych latach niepodległości media właściwie jednym głosem mówiły, że historią nie warto się zajmować, bo ludzie są już tym zmęczeni. Zdezorientowane, zmanipulowane przez zwolenników politycznej amnezji społeczeństwo nie bardzo wiedziało, jak się zachować. Efekt był taki, że Polacy już po kilku latach zagłosowali na partię, która wcześniej rządziła satelickim państwem z nadania Moskwy.

Ryszard Terlecki

Historyk, dziennikarz, b. dyrektor krakowskiego IPN, poseł na Sejm (PiS). Ma 59 lat

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki