Włączcie nam światło!

2008-08-07 4:01

Kilkaset osób z północnej Białołęki żyje od kilku dni jak w średniowieczu. Nie mają światła, ciepłej wody, telewizji ani radia. Wszystko przez straszliwą poniedziałkową burzę i opieszałość służb STOEN.

Mieszkańcy północnej Białołęki nie mają prądu od poniedziałku, kiedy nawiedziła ich straszna burza. - Przez nasze osiedle przetoczyło się istne tornado - mówi Jolanta Książyk (71 l.) z ulicy Zawiślańskiej. - Świerk u sąsiadów złamał się, a kiedy leciał na ziemię, zahaczył o przewody elektryczne i je zerwał. I poszedł prąd na całym osiedlu - dodaje zdenerwowana kobieta. Teraz pani Jolanta żyje jak w jaskini. - Nie mogę obejrzeć telewizji, posłuchać radia, a wieczorem nawet poczytać mojego ukochanego "Super Expressu". Od dwóch dni jem też cały czas mrożonki, bo zamrażarka nie działa i wszystkie by popłynęły. Zamiast światła mam świeczki, na szczęście kuchenka gazowa na butlę, więc jeszcze mogę gotować - opowiada pani Jolanta.

RWE STOEN kompletnie nie radzi sobie ze skutkami burzy. - Próbowałam skontaktować się ze STOEN-em. To było straszne, wisiałam na telefonie 40 minut, a u nich nikt nie odbierał. Potem odsyłali mnie od jednej osoby do drugiej - relacjonuje. - W końcu ktoś powiedział mi, że naprawa może potrwać nawet 36 godzin - dodaje kobieta. - Ale do dziś nikt ze STOEN się tutaj nie pojawił. Cały czas żyjemy bez prądu, jak w średniowieczu. Niech wreszcie coś z tym zrobią - lamentuje Jolanta Książyk.

- Musieliśmy obsłużyć aż trzy tysiące miejsc, w których uszkodzone zostały przewody elektryczne podczas ostatniej burzy. Postaramy się dotrzeć na Białołękę jeszcze dziś - mówi Iwona Jarzębska z biura prasowego RWE STOEN. Trzymamy za słowo.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki