Waldy Dzikowski: Wprowadzenie jednomandatowych okręgów wymaga zmiany konstytucji

2011-10-04 4:00

Niedzielne wybory będą pierwszymi, w których wprowadzono jednomandatowe okręgi wyborcze do Senatu. Czy się sprawdzą i czy warto wprowadzić je także w wyborach do Sejmu?

"Super Express": - PO przeforsowała stworzenie JOW-ów do Senatu. Nie wypełniliście jednak obietnicy, bo do Sejmu nadal wszystko zostało po staremu.

Waldy Dzikowski: - Wprowadzenie jednomandatowych okręgów w wyborach do Sejmu wymaga zmiany konstytucji. Nie mamy jako PO większości 303 posłów i to nie mogło się udać. Niestety, inni nie byli zainteresowani tą kwestią.

- Platforma obiecała likwidację Senatu. Inni zmianę jego kształtu. Może jednak dałoby się zmienić coś więcej? Przecież wiele ustaw zgłaszacie w parlamencie, nie mając pewności, że znajdziecie większość.

- Rzecz w tym, że podczas obrad komisji nadzwyczajnej żaden poseł spoza PO nie chciał nawet dyskutować o takich zmianach! Sami nie zrobimy wszystkiego. Zdecydowaliśmy się skupić na tym, co możliwe, czyli jednomandatowych okręgach w większościowych wyborach do Senatu.

- Likwidację Senatu obiecywaliście nie bez przyczyny. Nie tylko obywatele mają problem z uzasadnieniem jego istnienia. Dla polityków to zesłanie.

- I mam nadzieję, że zmiana prawa wyborczego pozwoli to zmienić i poprawi jakość Senatu. JOW-y będą obowiązywały także na szczeblach samorządowych, oprócz miast na prawach powiatu.

- Widzi pan sens w kosmetycznych zmianach czegoś, co uznaliście za zbędne? Może nie było sensu tracić pieniędzy podatników i zostawić wszystko po staremu?

- Prawo wyborcze tworzy się dla wyborców, a nie polityków. A sondaże pokazują, że prawie 80 proc. Polaków chce głosować na jedną osobę.

- Do Sejmu też by pewnie woleli.

- Oczywiście, tylko niech państwo znajdą w Sejmie wymaganą większość do przeprowadzenia tych zmian.

- A nie oznacza to, że ordynacje są jednak dla polityków, a nie obywateli?

- Na pewno nie dla polityków PO. Nie zmienimy zdania i będziemy robić wszystko, by po wyborach zmienić także zasady kolejnych wyborów do Sejmu.

- Jednomandatowe okręgi wyborcze miały poprawić jakość Senatu. Pańskim zdaniem wzrost chęci kandydowania u osób postrzeganych przede wszystkim jako celebryci potwierdza tę piękną teorię?

- Nie możemy założyć, że osoby popularne medialnie, jak sportowcy lub aktorzy, nie nadają się do polityki. Wielu z nich aktywnie działała np. w radach miast. Start w wyborach odbywa się na równych zasadach, na metę przybędzie najlepszy.

- Co do równych zasad to byśmy polemizowali. Przyzna pan, że liderzy partii wystawiają celebrytów nie tylko ze względu na kompetencje? Także w tych jednomandatowych okręgach?

- To są decyzje sztabów wyborczych, prognozujących, kto ma największe szanse. Ludzie głosują na osobę znaną i szanowaną, aktywnie udzielającą się w polityce. A nie tylko na twarze z filmów czy wydarzeń sportowych.

- Reklamując te jednomandatowe okręgi zwolennicy lubią podkreślać anglosaską tradycję. Pytanie, czy uda się to wprowadzić na polski grunt. Ministrowi Giertychowi wypominano, że próbuje przeszczepić na siłę mundurki szkolne, a powoływał się na to samo...

- Kiedyś i od czegoś trzeba zacząć. Zaczynamy od Senatu.

- Mamy dziwne przeczucie, że te zmiany to dużo dymu, ale mało rezultatów. I nowy skład Senatu niespecjalnie zmieni się w porównaniu z dzisiejszym.

- Nie jestem tego taki pewien, gdyż wszystko zależy od wyborców. Kandydaci niezależni rezygnują zaś ze startu z poparciem partii na własną odpowiedzialność.

Waldy Dzikowski

Polityk PO

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki