WAŁĘSA ZAPIJE się na śmierć!

2013-01-12 17:31

Rozpaczliwe wołanie o pomoc czy już gorzkie pogodzenie się ze swoim upadkiem? Sławomir Wałęsa (41 l.) w rozmowie z "Super Expressem" wyznał otwarcie: "Albo przestanę pić, albo zapiję się na śmierć".

Szczere gorzkie, przepełnione bolesną świadomością porażki wyznanie, na jakie zdobył się syn byłego polskiego prezydenta, do głębi poruszyło naszych Czytelników. Pan Sławomir przyznał, że osiągnął samo dno. Stoczył się w chorobę alkoholową tak bardzo, że zostawił rodzinę i wybrał picie w pełnej karaluchów, obskurnej kawalerce.

Wiele kosztowało go, aby spotkać się z naszym dziennikarzem i opowiedzieć mu o swoim życiu. Przez kilka godzin opowiadał o tym, jak staczał się w nałóg. Jak po drodze stracił wszystkich, których kocha, na których mu zależy.

Czy widzi szanse na wygrzebanie się z tego dna? - Albo przestanę pić, albo się zapiję na śmierć. Innej drogi nie ma. Z chorobą alkoholową jest tak, że tylko można ją zatrzymać. Nie można się wyleczyć z alkoholizmu. Możesz nie pić jakiś czas. Ale potem wracasz do picia. Wracasz do punktu wyjścia. To jest ciąg i ja jestem w takim ciągu. Nie potrafię przestać pić - przyznaje dziennikarzom "Super Expressu" Sławomir Wałęsa.

Syn legendarnego przywódcy Solidarności Lecha Wałęsy (70 l.) to wrak człowieka. Unika ludzi, nie tylko rodziny i przyjaciół, ale i sąsiadów. Pije w czterech ścianach maleńkiego mieszkania w Toruniu, w bloku o wyjątkowo złej sławie. Rzadko z niego wychodzi. Jedyne miejsce, do którego chodzi, to pobliski sklep. Kupuje w nim alkohol. Jedzenie zamawia przez telefon.

Rodzinę zostawił, bo jak mówił, nie chciał jej dłużej krzywdzić. Dlaczego woli picie w samotności? - Ludzie to albo chcą ode mnie pieniędzy, albo chcą wykorzystać mnie ze względu na nazwisko. Nie mam zaufania do nikogo. Dlatego trzymam się od ludzi z daleka - tłumaczy.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki