Wanda ADAMOWICZ wyznaje: Mąż TRUŁ mnie DŻEMEM z RTĘCIĄ

2012-09-07 4:10

Śmierć Wandy Adamowicz (59 l.) miała być cicha i słodka. Jej mąż, zło wcielone, który katował ją od dłuższego czasu, nagle stał się miły. Ale kobieta wiedziała, że gdy diabeł się uśmiecha, należy spodziewać się najgorszego. Nie dała się zwieść i dzięki temu przeżyła, bo dżem na kanapkach, którymi Ryszard A. (62 l.) częstował małżonkę, był zatruty.

Ryszard A. od dłuższego czasu pastwił się nad żoną. Lubił alkohol, a wtedy stawał się wyjątkowo paskudnym typem.

- Mój mąż ciągle pił i nie pracował. Ja o wszystko dbałam - wyznaje kobieta, która w dzień pracowała na dom, nocami zaś bała się o życie. Bił ją, wyzywał od najgorszych, znęcał się psychicznie, oskarżał. Ciągle ją straszył, że spali dom, żeby mieć na alkohol, sprzedawał wszystko, na co latami wspólnie pracowali.

Wreszcie kobieta zgłosiła się na policję. Potem była sprawa w sądzie, gdzie zwyrodnialec usłyszał wyrok 5 lat więzienia w zawieszeniu za znęcanie się nad rodziną. Ale Ryszard nic sobie z tego nie robił. Był na tyle bezczelny, że urządził żonie awanturę podczas wizyty kuratora sądowego.

Gdy na wokandzie pojawił się kolejny proces, w którym on był głównym bohaterem, w jego głowie zrodził się morderczy plan - zabić żonę.

Wiedział, że Wanda lubi truskawkowy dżem, który sama robi z kupionych owoców. Gdy kobiety nie było w domu, dodał do niego rtęci. Potem postawił słoik w lodówce i z uśmiechem przywitał żonę. Uśmiechał się szerzej, gdy kobieta siadła do kolacji. Posmarowała chleb dżemem i zjadła.

- Coś w środku było. Myślałam, że to cyna, ale kiedy przechyliłam słoik, zaczęły wylatywać srebrne kulki. Nie wiedziałam co to - mówi załamującym się głosem kobieta.

Syn powiedział jej, że to rtęć. Od razu domyślili się, co trucizna robi w ulubionym dżemie truskawkowym. Ryszard A. znów trafił przed oblicze sądu, który skazał go tym razem na 4 lata więzienia.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki