Wizyta pod specjalnym nadzorem

2009-10-22 7:00

Własny samolot Air Force 2, opancerzona limuzyna i armia ochroniarzy. Wizycie wiceprezydenta Stanów Zjednoczonych Joe Bidena (67 l.) w Polsce towarzyszyły nadzwyczajne środki bezpieczeństwa. I nie ma się co dziwić, bo to druga najważniejsza - po Baracku Obamie (48 l.) - osoba w USA.

Na potrzeby pobytu w naszym kraju ochrona wiceprezydenta USA nadała mu kryptonim "Celt", co wiąże się z jego irlandzkim pochodzeniem. Biden przemieszczał się po Warszawie sprowadzonym ze Stanów Zjednoczonych opancerzonym cadillakiem, w kawalkadzie kilkunastu aut obstawy.

Jego limuzyna wyposażona jest m.in. w kamery noktowizyjne i odporne na przebicie opony, a grubość jej pancerza dochodzi do 20 cm! Jak usłyszeliśmy w Biurze Ochrony Rządu, na potrzeby wizyty Bidena Amerykanie ściągnęli z Niemiec dodatkowych agentów Secret Service oraz ekipę pirotechniczną. Tylko ścisła obstawa wiceprezydenta USA liczyła kilkadziesiąt osób. Agenci uzbrojeni byli w broń krótką i maszynową.

Amerykańskim funkcjonariuszom pomagał nasz BOR i policja. W trakcie swojej wizyty w Polsce Biden spotkał się m.in. z premierem Donaldem Tuskiem (52 l.) i prezydentem Lechem Kaczyńskim (60 l.). O czym rozmawiali? Głównym tematem był nowy system obrony, w którym nasz kraj ma uczestniczyć po tym, jak USA wycofały się z budowy "tarczy antyrakietowej". To system rakiet rozmieszczonych na lądzie i morzu. Ma powstać około 2015 roku.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki