Wokół ks. Popiełuszki zaciskała się pętla SB

2009-03-26 5:00

Historyk Jan Żaryn mówi, że z najnowszej książki Instytutu Pamięci Narodowej "Aparat represji wobec księdza Jerzego Popiełuszki" wynika m.in. że ks. Henryk Jankowski był kontaktem operacyjnym SB. Ksiądz Jankowski zaprzecza.

"Super Express": - W dokumentach wydziału IV KW MO w Gdańsku występuje kontakt operacyjny "Libella" bądź "Delegat". W wydanej właśnie książce "Aparat represji wobec księdza Jerzego Popiełuszki 1982-1984" zamieszczone są m.in. ustalenia badaczy w sprawie tej osoby. Wynika z nich, że to ks. prałat Henryk Jankowski.

Jan Żaryn: - Tak, z punktu widzenia SB była to agentura wpływu i na dodatek nierejestrowana, czyli nie mamy dowodów w postaci ewidencyjnych zapisów, że tak był w rzeczywistości traktowany.

- Jak należy rozumieć termin: agentura wpływu?

- To źródło, które Służba Bezpieczeństwa wykorzystywała nie tyle do zbierania informacji, co do manipulowania innymi, zgodnie ze swoją wolą.

- Czyli w tym przypadku - kim?

- To okolice prymasa Polski i okolice przewodniczącego Solidarności Lecha Wałęsy.

- Dlaczego znalazł się w książce, która dotyczy księdza Popiełuszki?

- W dokumentach odnośnie ks. Popiełuszki bardzo często pojawia się nazwisko ks. Jankowskiego - stanowią swoisty tandem księży wrogich wobec ustroju i bezpieki.

- Ks. Jankowski był znany z bezkompromisowej postawy...

- Tak, był antykomunistą. Zresztą od 1983 r. był ewidentnie represjonowany przez SB. Natomiast antykomunizm nie przeszkadzał mu w prowadzeniu gry politycznej, którą z definicji osoba rozmawiająca z funkcjonariuszami SB przegrywała. Ponieważ bezpieka nie była zainteresowana prowadzeniem dialogu politycznego z kimkolwiek. Kompetencje SB były tak zawężone, że niezależnie od intencji donosiciela był on tylko donosicielem.

- Co motywowało ks. Jankowskiego do podjęcia współpracy?

- Można domniemywać, że ks. Henryk widział siebie jako osobę, która jest w stanie przedłużyć byt jawnej i legalnej Solidarności, a warunkiem tego jest osadzenie na czele tego ruchu osób, które będą akceptowane przez władze państwowe.

- Księdzu Jerzemu nie zaszkodził...

- Oczywiście, że nie. To oddzielne sprawy i nie należy ich łączyć.

- W książce pojawiają się nazwiska TW, którzy "obsługiwali" ks. Popiełuszkę. Ilu ich było?

- Badania nie zostały jeszcze zakończone. Na pewno w bezpośrednim otoczeniu księdza było ich kilku. Najważniejszy, czyli najgroźniejszy, był posiadający aż cztery pseudonimy - "Miecz", "Tarcza", "Tarnowski", "Radwański" - Tadeusz Stachnik.

- Był jeszcze m.in. ksiądz Andrzej Przekaziński, który z SB miał spotykać się regularnie - 31 razy w latach 1981-85. On sam broni się, że nie wiedział, że jest traktowany jako współpracownik...

W świetle dokumentów nieprawdopodobne jest, żeby nie wiedział, że odbywa rozmowy o charakterze konfidencjonalnym. Był przyjacielem księdza i sytuował się wobec SB jako jego obrońca. Ale dla funkcjonariuszy bezpieki nie stanowiło to przeszkody w zdobywaniu informacji, a jako ludzie wyjątkowo cyniczni - nawykli do pomiatania innymi - próbowali za jego pośrednictwem wpłynąć na księdza Jerzego, aby się wyciszył.

- Jakimi metodami aparat represji inwigilował ks. Jerzego?

- W przypadku księdza Jerzego pojęcie "aparat represji" należy rozszerzyć - oprócz SB planową akcję represyjną wobec niego prowadził Urząd ds. Wyznań i prokuratura. Wachlarz represji był szeroki: inwigilacja bezpośrednia, czyli śledzenie, szukanie tajnych współpracowników wśród osób bliskich księdzu, akcje prowokacyjne - np. podrzucenie do jego mieszkania przed rewizją broni i ulotek sugerujących, że stoi na czele organizacji paramilitarnej - a także zatrzymania i szkalowanie w prasie, która również była na usługach komunistów. Ostatnią odsłoną sekwencji represyjnej było zabójstwo.

- Od kiedy ksiądz był inwigilowany?

- Śladowe istnienie jego nazwiska w aktach możemy znaleźć jeszcze w czasach istnienia pierwszej Solidarności. Stała inwigilacja rozpoczęła się w lutym 1982 r. Podniesiono ją do rangi sprawy operacyjnej do rozpracowania, której nadano kryptonim "Popiel". Ponieważ nie mamy dostępu do tej teczki, odtwarzamy ją poprzez znaleziska w innych teczkach, zakładanych osobom, które miały zaszczyt, ale też i nieszczęście znać się z księdzem Jerzym.

- Jaką rolę w inwigilacji ogrywała grupa Piotrowskiego?

- Niewątpliwie grupa Grzegorza Piotrowskiego, czyli funkcjonariusze Wydziału VI Departamentu IV Ministerstwa Spraw Wewnętrznych (dawna grupa D - od słowa dezintegracja), są włączeni bezpośrednio do sprawy ks. Jerzego w momencie przygotowywania zamachu na jego życie. I już pierwsza próba zamachu, z 13 października 1984 r., jest udziałem funkcjonariuszy tegoż wydziału i najprawdopodobniej grupy do specjalnych zaleceń.

- Czy książka wyjaśnia wątpliwości wokół śmierci ks. Jerzego Popiełuszki? Istnieje wersja, że kto inny zabił kapelana Solidarności, gdzie indziej i kilka dni później. Jest jeszcze wątek moskiewski...

- Tym zajmiemy się w drugim tomie "Aparatu represji wobec księdza Jerzego Popiełuszki".

Jan Żaryn

Historyk, archiwista, od stycznia 2006 r. dyrektor Biura Edukacji Publicznej Instytutu Pamięci Narodowej, prof. UKSW

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki