Wygnał GROM z Juraty

2004-08-05 2:00

Dwa lata temu prezydent Aleksander Kwaśniewski (50 l.) zdecydował się na ryzykowny krok. Zabrał jednostce specjalnej GROM część ośrodka na Helu. Dziś jest tam jedynie letnia rezydencja prezydenta. Nasi komandosi do dzisiaj są wściekli.

Dziś w prezydenckim ośrodku między Juratą a Helem panuje absolutna cisza. Jednak nie zawsze tak było. Kiedyś prezydencki spokój zakłócali tam trenujący komandosi z GROM-u.

Świetna baza

Historia bazy sięga początku lat 90. Władzę w kraju przejmował prezydent Lech Wałęsa (61 l.). W tym samym czasie gen. Sławomir Petelicki (57 l.) zaczynał tworzyć naszą najbardziej elitarną jednostkę - GROM. Do ćwiczeń komandosom niezbędna była dobra tajna baza. Długo trwały poszukiwania. Na szczęście ówczesne władze z prezydentem Wałęsą na czele rozumiały: jeśli tworząca się jednostka ma być jedną z najlepszych na świecie, musi mieć wsparcie.

Tak w Kancelarii Prezydenta zrodził się pomysł - po komunistycznych kacykach został tajny ośrodek wypoczynkowy na Helu. Przekażmy go GROM-owi. I rzeczywiście, żołnierze dostali jego część. - Chciałem wzmocnić GROM - powiedział nam Lech Wałęsa. - Zależało mi, by komandosi mieli miejsce do ćwiczeń.

Potrzebne były również pieniądze. W ośrodek trzeba było sporo zainwestować. - Jeśli chodziło o pieniądze dla GROM-u, nie miałem zahamowań - mówi Jerzy Osiatyński (63 l.), były minister finansów z rządu Hanny Suchockiej.

Jemu się nie odmawia

Tak w dzisiejszej rezydencji prezydenta zaczęły się wielkie remonty. Powstało lądowisko dla helikopterów i zainstalowano kosztowną aparaturę. Do ośrodka zaczęli przyjeżdżać specjaliści z amerykańskiej Delty czy brytyjskiego SAS, by szkolić naszych komandosów.

Dobre czasy skończyły się wraz z wejściem do Pałacu Prezydenckiego Aleksandra Kwaśniewskiego. Ośrodek w Juracie stał się jego ulubionym miejscem.

Były oficer GROM: - Prezydentowi szybko zaczęło przeszkadzać nasze sąsiedztwo. Chciał tu mieć absolutny spokój.

Dwa lata temu do GROM-u przyszło pismo z Kancelarii Prezydenta. Urzędnicy głowy państwa pytali, czy jednostka nie byłaby skłonna wynieść się z Helu. Co było robić? Chcąc nie chcąc na propozycję przystali. Prezydentowi się nie odmawia. W zamian GROM miał dostać inną bazę. Nie ma jej do dziś.

Informacje te potwierdza nam płk Roman Polko (42 l.), były dowódca GROM-u.

- W zamian mieliśmy otrzymać inne miejsce zapewniające nam dobrą łączność z jednostkami operującymi na Bałtyku - mówi. - Ale ponieważ w tym czasie Sztab Generalny planował likwidację Wodnego Oddziału Bojowego GROM, to chyba dlatego skończyło się na wstępnych uzgodnieniach w Kancelarii Prezydenta.

Dlaczego tak to wygląda? "Sprawa dotyczy obiektu o charakterze zamkniętym i z tego powodu odpowiedź nie może być udzielona" - taką informację dostaliśmy z Kancelarii Prezydenta.

Ręki mu nie podam, mówi Lech Wałęsa

- Chciałem wzmocnić GROM. Zależało mi, by komandosi mieli miejsce do ćwiczeń. W czasach tak dużego zagrożenia terroryzmem wydawało mi się to niezwykle ważne. A ja z ośrodka na Helu nie korzystałem.

Decyzję prezydenta Kwaśniewskiego mogę skomentować tylko w jeden sposób - dawno już powiedziałem, że temu Panu ręki nigdy nie podam.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają