Broń czarnoprochowa. Wpisz te dwa słowa do wyszukiwarki, a na ekranie komputera w mig pojawi się oferta: strzelby, karabiny, rewolwery, pistolety, przybitki, ołowiane kule, kapiszony… Kompletny ekwipunek amerykańskiego trapera, który zdobywał Dziki Zachód. Albo żołnierza Wielkiej Armii, która poszła na Moskwę. Oryginały? Ależ skąd! One są w muzeach. Internetowe sklepy oferują repliki historycznej broni. Wystarczy głębiej sięgnąć do portfela.
Być może właśnie dzięki internetowi uzbroił się cierpiący na schizofrenię paranoidalną 18-letni Marek N., który uroił sobie, że dokona masakry w swojej byłej szkole. Pozwolenia mieć nie musiał, bo na taką broń nikt go w Polsce nie wymaga. - A to błąd, bo można z niej zabić – mówi nam anonimowo zaprzyjaźniony policjant. I dodaje, że w policyjnych statystykach coraz częściej pojawiają się przypadki samobójstw dokonanych przy użyciu broni czarnoprochowej. - Bo ona działa niemal tak samo, jak ta współczesna, tyle że prędkość kuli jest mniejsza, więc także jej zasięg i siła rażenia – dodaje policjant.
Jego zdaniem, aby mieć taką broń, powinno się uzyskać pozwolenie i przejść takie same procedury jak w przypadku ubiegania się o pozwolenie na broń ostrą. - Dlaczego? Argumentem niech będzie to, co wydarzyło się w Brześciu Kujawskim. Dziś każdy świr może sobie sprawić colta i przystawić komuś do skroni – mówi policjant.
Tymczasem Sąd Rejonowy we Włocławku posłał Marka N. do aresztu. Nastolatek będzie przebywał w specjalistycznym oddziale psychiatrycznym Zakładu Karnego w Szczecinie.