Za rządów PO przybyło 620 000 bezrobotnych!

2013-03-12 11:27

Mieliśmy być drugą Irlandią, zieloną wyspą, krainą dobrobytu! Tymczasem zapowiedzi Platformy Obywatelskiej z 2007 roku szlag trafił! Bo bezrobocie w Polsce w tym czasie drastycznie wzrosło. Według oficjalnych danych w ciągu ostatnich 5 lat w urzędach pracy zarejestrowało się prawie 620 tysięcy nowych bezrobotnych! - Rzeczywiste liczby dotyczące bezrobotnych są zdecydowanie wyższe - twierdzi opozycja.

- Walka z bezrobociem to nasz główny cel. Sytuacja na rynku pracy powinna się poprawić w ciągu najbliższych miesięcy. Bezrobocie w Polsce pod koniec roku musi być niższe niż na początku roku - przekonywał kilka dni temu dziennikarzy premier Donald Tusk (56 l.). Podobnie mówił w kampanii wyborczej w 2007 roku. - By żyło się lepiej. Wszystkim - z tym hasłem Platforma Obywatelska szła do wyborów.

W listopadzie 2007 r. stopa bezrobocia wynosiła 11,3 proc., a liczba zarejestrowanych bezrobotnych 1 719 600 osób. Z kolei według statystyk z lutego 2013 roku procent ten wzrósł do 14,4 proc., a liczba ludzi zarejestrowanych w urzędach pracy wyniosła 2 337 400 osób. Różnica? 617 800 osób. - Liczba bezrobotnych jest znacznie wyższa. Przecież tutaj nie ma uwzględnionych tych, którzy wyjechali za granicę, oraz osób, które nie zarejestrowały się w urzędach pracy - zauważa Beata Szydło (50 l.), wiceprezes Prawa i Sprawiedliwości. - To największy problem tego rządu. Ale koalicja w tej sprawie nic nie robi. Woli wysyłać Polaków za granicę - dodaje. Ekonomiści z jednej strony usprawiedliwiają rząd, a z drugiej wytykają błędy. - PO przyszło rządzić w trudnych latach kryzysu. Nie zmienia to jednak faktu, że działania rządu w walce z bezrobociem są niewystarczające i mało skuteczne. Trzeba było więcej pieniędzy wydać na walkę z bezrobociem. Tymczasem są one nieskutecznie inwestowane na przykład w szkolenia, po których ludzie nie mogą znaleźć pracy - przekonuje Marek Zuber, ekonomista. Z kolei Ministerstwo Pracy przekonuje, że na rynku będzie coraz lepiej. - Sądzę, że w całym roku bezrobocie nie przekroczy 15 procent. W marcu spodziewam się stabilizacji, być może nastąpi lekki spadek - komentuje Jacek Męcina, wiceminister pracy.

Daniel Łapiński (28 l.), bezrobotny z Białegostoku:
Nie ma szans na pracę

- Mam doświadczenie w branży budowlanej, a w wykończeniówce potrafię zrobić niemal wszystko. Mimo to od kilku miesięcy nie mogę znaleźć żadnej pracy. W urzędzie pracy usłyszałem, żebym pracy szukał na własną rękę, bo oni nic nie mają. No to szukam, ale większość pracodawców raczej zwalnia ludzi, niż zatrudnia, a jeżeli nawet szukają nowych, to tylko na czarno, bez żadnych praw i bez ubezpieczenia. Pracowałem trochę za granicą. Tam rzeczywiście można zarobić, ale to żadne życie - tylko praca, z dala od rodziny, domu, przyjaciół. Ale jak inaczej można ułożyć sobie życie, założyć rodzinę, pomyśleć o dzieciach, jeśli w Polsce bez znajomości nie ma żadnych szans na znalezienie pracy?

Teresa Cylwik (44 l.), bezrobotna z Białegostoku:
Urząd pracy nie pomaga

- Firma produkująca AGD, w której przepracowałam ostatnie 2,5 roku, nagle odnotowała spadek produkcji i z dnia na dzień zwolniła ponad 50 osób. Ja również znalazłam się w tej grupie. I nie mogę znaleźć niczego innego. Mam doświadczenie jako montażystka sprzętów elektronicznych, pracowałam jako kucharka i sprzątaczka. Wychowałam czworo dzieci, więc mogłabym być opiekunką do dzieci. Ale urząd pracy praktycznie nie ma nic do zaoferowania - ani pracy, ani kursów doszkalających. Przeglądam ogłoszenia, rozsyłam swoje CV, ale pracodawcy najchętniej zatrudniają osoby niepełnosprawne lub bardzo młode.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki