Zabiła go miłość do maślaków

2008-11-10 3:00

To miało być ostatnie grzybobranie przed zimą. Jan K. (74 l.), emeryt z Jastrzębia-Zdroju, włożył stare gumowce, zabrał pod pachę wiklinowy koszyk i ruszył w gąszcze.

Powoli przedzierał się przez zarośla, bacznie przyglądając się każdemu krzaczkowi. Kiedy dotarł pod znajdujący się w samym środku lasu nieczynny wiadukt kolejowy, spostrzegł, że na samym jego szczycie zza mchu wystaje brązowy kapelusz. Postanowił go zerwać.

Wspiął się na strome zbocze i zbliżył do przepaści. Od upragnionego maślaka dzieliły go dosłownie centymetry, gdy nagle butem zaplątał się w wystające druty. Pan Jan w jednej chwili stracił równowagę i runął z 10-metrowego wiaduktu na ziemię. Uderzył głową w ubitą ścieżkę tak mocno, że jego czaszka roztrzaskała się niemal na dwie połowy.

- Mężczyzna zginął na miejscu. Miał pękniętą czaszkę, złamaną miednicę, wiele obrażeń wewnętrznych - poinformowała nas Joanna Paszenda (27 l.) z wodzisławskiej policji. - Z naszych ustaleń wynika, że był to nieszczęśliwy wypadek.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki