Wiktor i jego matka Agnieszka S. (34 l.) mieszkali na parterze kamienicy przy ul. Grabowej w Łodzi. Kobieta niedawno znalazła pracę w jednym z pobliskich marketów.
W środę po południu wyszła z domu, pozostawiając syna pod opieką swojego sąsiada, Adama M. (27 l.). Twierdziła, że idzie do pracy. Na noc do domu jednak nie wróciła, nie pojawiła się w nim również w czwartek, kiedy jej synek umierał...
Około południa Adam M. zadzwonił na pogotowie, że chłopczyk przestał oddychać. Kiedy karetka przyjechała na miejsce, lekarz stwierdził zgon chłopca. Zobaczył też na jego ciele liczne siniaki. Adam M. został zatrzymany. Policjanci odnaleźli także matkę chłopca. Była pod wpływem narkotyków.
Zobacz też: Matka i sąsiad znęcali się nad Wiktorkiem? Są zarzuty
W piątek odbyła się sekcja zwłok dziecka. Wynika z niej, że przyczyną śmierci były obrażenia głowy, m.in. krwiak mózgu.
- Uraz nastąpił od kilku do kilkunastu godzin przed śmiercią chłopca - tłumaczy Krzysztof Kopania (48 l.), rzecznik Prokuratury Okręgowej w Łodzi. - Stwierdzono również na ciele dziecka sińce i otarcia naskórka, które powstały w różnym czasie. To wskazuje, że dziecko już wcześniej było bite.
Śledczy ustalili, że za śmierć Wiktorka odpowiada Adam M., który miał się nim opiekować. Mężczyzna usłyszał zarzut spowodowania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu ze skutkiem śmiertelnym. Grozi mu do 12 lat więzienia.
Przed sądem stanie także matka chłopca Agnieszka S., której zarzucono narażenie dziecka na utratę zdrowia lub życia. Ona może trafić za kratki na 5 lat.
Łódzki sąd aresztował ich na trzy miesiące. Policjanci poszukują jeszcze konkubenta matki, który również miał znęcać się nad Wiktorkiem.