34-letniej Agnieszce Sz. prokuratura postawiła 21 września zarzuty nieudzielenia dziecku pomocy i narażania go na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia bądź ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, mimo ciążącego na niej obowiązku opieki.
- Zarzuty, które zostały w sobotę przedstawione, to efekt ustaleń, które zdołaliśmy poczynić od czasu śmierci dziecka. Z ustaleń wynika, że to właśnie 27-latek zajmował się dzieckiem niemal przez dobę przed jego śmiercią – powiedział rzecznik łódzkiej prokuratury Krzysztof Kopania dla "Dziennika Łódzkiego".
Wyniki sekcji zwłok chłopca wskazują na to, że przyczyną jego śmierci był rozległy krwiak podtwardówkowy. Zdaniem biegłego z zakresu medycyny sądowej, do urazu doszło od kilku do kilkunastu godzin przed śmiercią Wiktora, na ciele którego stwierdzono także liczne sińce i otarcia naskórka.
- To może wskazywać, że dziecko już wcześniej było bite - powiedział Kopania. - Trwa postępowanie dowodowe. W tej sprawie dużo pracy przed nami. Wiele pytań wymaga jeszcze odpowiedzi. Dużo informacji trzeba sprawdzić i zweryfikować, a także przesłuchać jeszcze wiele osób. Na to potrzeba czasu – wyjaśnił Kopania.
O śmierci trzylatka zawiadomił pogotowie w czwartek przed południem Adam M., 27-letni sąsiad rodziny, który opiekował się dzieckiem. Chłopca nie udało się uratować mimo prób reanimacji. Według policji mężczyzna utrzymywał, że zasnął, a kiedy się obudził, dziecko nie dawało oznak życia.