Zbigniew Lew-Starowicz: Odszedłem z wojska z powodu seksu

2013-12-17 3:20

Najsłynniejszy polski seksuolog prof. Zbigniew Lew-Starowicz (70 l.) kochał mundur, w jego rodzinie większość mężczyzn była wojskowymi. Niestety dla człowieka interesującego się seksuologią w wojsku miejsca nie było. Dzięki temu młody Zbigniew poszedł drogą, która przyniosła mu sławę. Tak więc seks wygrał z mundurem, choć dawny sentyment pozostał w profesorze do dziś.

Rodzice byli zadowoleni, gdy wybrałem medycynę. Niezmiennie od kilkudziesięciu lat najbardziej atrakcyjnymi zawodami w Polsce są lekarz, adwokat i ksiądz. W małych miastach do dziś to właśnie oni tworzą elitę. Poza tym rodzice myśleli, że dziecko lekarz pomoże im, gdy będą już starsi i chorzy. I to rzeczywiście miało miejsce...

Wybrałem Wojskową Akademię Medyczną, bo w mojej rodzinie były piękne wojskowe tradycje. Pradziadek brał udział w powstaniu styczniowym, ojciec w wojnie w 1920 r. Wszyscy moi stryjkowie byli w wojsku. W naszym domu w Sieradzu pojawiali się generałowie, bo ojciec uczył ich polskiego. Stąd w rodzinie był duży szacunek do munduru. Wybór szkoły wydawał mi się więc oczywisty.

Przeczytaj: Zbigniew Lew-Starowicz: Cyganka przepowiedziała mi moją przyszłość

W tamtym czasie pojawiły się plotki o moich mocnych związkach z Kościołem. Wszystko przez to, że moją dziewczyną była wtedy bratanica proboszcza, który miał nawet tytuł infułata. Na probostwo przyjeżdżał sam kardynał Stefan Wyszyński (†80 l.). Jadaliśmy razem obiady, i to nieraz. Tych spotkań było przynajmniej 20. Stąd te wszystkie plotki, że jestem jego krewnym. Ale plotki działały też w drugą stronę. Od jednego z księży usłyszałem kiedyś z wyrzutem, że mieszkanie dostałem od komunistów. A ja kupiłem je za ciężko zarobione pieniądze...

W tamtych czasach nie tak łatwo było opuścić służbę wojskową. Mnie udało się urwać. Mówiono, że musiałem mieć chody w wysokich władzach kościelnych. Prawda jest taka, że odszedłem dlatego, że nie było mi z armią po drodze. Chciałem być psychiatrą i seksuologiem, ale usłyszałem wtedy, że wojsko takich specjalistów nie potrzebuje. Przez to, że nie należałem do partii i psułem im statystykę, nikt mi więc trudności nie robił, kiedy postanowiłem zrzucić żołnierski uniform.

Mój mundur z akselbantami do dziś wisi w mojej szafie. Tęsknię za wojskiem... Mam takie marzenie - kiedy umrę, chcę być spopielony w tym właśnie mundurze.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki