Zbigniew Ziobro szeryf z Krakowa. Kim jest Zbigniew Ziobro? KULISY POLITYKI

2011-06-24 21:30

Jeszcze niedawno twardy szeryf walczący z patologiami III RP, dziś kochający mąż i przyszły ojciec. Czy Zbigniew Ziobro (41 l.) zmieni wizerunek konsekwentnie budowany przez ostatnie dziesięć lat?

Matka dentystka, ojciec pracował jako internista. Wydawało się, że młody Zbyszek pójdzie w ślady rodziców, jednak on sam zdecydował się zdawać na studia prawnicze na UJ. Krążą legendy, że nie należał do wybitnych studentów - miał mieć problemy chociażby z zaliczeniem postępowania karnego. Studia jednak ukończył w roku 1997 zdając egzamin prokuratorski.

"Zły" i dobry

Po raz pierwszy Polska usłyszała o nim w 1999 roku. Działał wtedy w założonym wspólnie z Witoldem Gadowskim (47 l.) stowarzyszeniu "Katon" oraz w Centrum Pomocy Ofiarom Przestępstw i Patologii Społecznych.

Na zwołanej specjalnej konferencji prasowej (jego późniejszy znak firmowy) ujawnił, że w epatującym zbrodnią i makabrycznymi zdjęciami periodyku "Zły" należącym do Małgorzaty Daniszewskiej, prywatnie żony Jerzego Urbana (78 l.), ukazało się jedenaście artykułów Bożeny Ć., policjantki krakowskiej komendy wojewódzkiej, a prywatnie żony zastępcy redaktora naczelnego tygodnika "Nie".

Przeczytaj koniecznie: Palikot współczuje DZIECKU ZIOBRY: Jak można żyć z piętnem ojca, który ma ręce umoczone we krwi

Policjantka pisząc artykuły pod pseudonimem Jacek Adamiec pełnymi garściami korzystała z materiałów operacyjnych i opatrywała je policyjnymi, drastycznymi zdjęciami.

Ujawnienie tej sprawy przez "Katona" wywołało burzę, a krucjata Ziobry sprawiła, że skandalizujący "Zły" ostatecznie zniknął z rynku w 1999 roku, czego do dziś nie mogą mu wybaczyć w tygodniku Urbana.

Marsz na szczyt

Był to początek iście amerykańskiej kariery młodego prawnika z Krakowa. Trzeba przyznać, że umiał zabiegać o popularność. Sam wydzwaniał do dziennikarzy, podsuwał tematy, zależało mu na rozgłosie.

W roku 2000 na ręce premiera Buzka złożył społeczny projekt kodeksu karnego, którego był autorem. Coraz częściej przedstawiano go jako bezkompromisowego wojownika z przestępczością.

Jego aktywność przyniosła mu w końcu pierwsze wymierne korzyści. W roku 2001 ówczesny minister sprawiedliwości, Lech Kaczyński (+61 l.), powołał go na stanowisko podsekretarza stanu w Ministerstwie Sprawiedliwości.

W tym samym roku związał się też ostatecznie z Prawem i Sprawiedliwością, zostając oficjalnym członkiem partii. Mandat posła, który zdobył w wyborach, był czystą formalnością.

"Pan jest zerem, panie Ziobro"

Ziobrę, jakiego znamy dziś, stworzyła komisja ds. wyjaśnienia afery Rywina. Młody, energiczny prawnik idealnie pasował do roli tropiciela patologii III RP, której symbolem dla środowiska PiS stała się właśnie sprawa Rywina.

Swoją determinacją i przebojowością szybko przyćmił innych członków komisji. Na oczach telewidzów, którym dzięki transmisjom na żywo zafundowano polityczny reality show, rozbłysła nowa gwiazda krajowej polityki.

Potrafił umiejętnie wykorzystać media do autopromocji. Na ustach wszystkich był w dniu przesłuchania Leszka Millera (65 l.), który zdaniem Ziobry miał być członkiem tzw. grupy trzymającej władzę.

Wzięty w krzyżowy ogień pytań krewkiego posła premier nie wytrzymał i wypowiedział jeden z najbardziej rozpoznawalnych bon motów ostatnich lat. "Pan jest zerem, panie Ziobro" - usłyszała cała Polska.

Dziś zdanie byłego premiera zmieniło się. Na jeszcze gorsze. - Patrząc na to, co robił już jako minister sprawiedliwości, wyraźnie widać, że go przeszacowałem - powiedział nam Miller. Dla Prawa i Sprawiedliwości oraz wyborców oddanych idei IV RP stał się jednak bohaterem.

Bicz Boży

Na fali medialnej popularności w wyborach do Sejmu w 2005 roku zdobył imponujące 120 tys. głosów. Sukcesy w komisji rywinowskiej walnie przyczyniły się do objęcia przez niego teki ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego. Był w swoim żywiole.

Obowiązkowym punktem jego urzędowania stały się liczne konferencje prasowe. Właśnie na jednej z nich padła słynna deklaracja, że: "nikt już przez tego pana nigdy pozbawiony życia nie będzie", którą złożył po zatrzymaniu przez CBA znanego kardiochirurga Mirosława G.

Sprawa podejrzanego o zabójstwo pacjenta, mobbing oraz znęcanie się nad swoją żoną lekarza, któremu przedstawiono aż 45 zarzutów korupcyjnych, stała się jednym z symboli ery Ziobry w Ministerstwie Sprawiedliwości.

Zgodnie ze społecznymi oczekiwaniami rozpoczął stanowczą i konsekwentną walkę z korupcją. I właśnie owa determinacja w ściganiu wszelkich przejawów przestępczości przyczyniła się do powstania drugiego symbolu "ziobryzmu".

Jest 25 kwietnia 2007 roku. Do domu Barbary Blidy (†58 l.) w Siemianowicach Śląskich wkracza ABW w celu zatrzymania byłej posłanki SLD, podejrzewanej o pomoc w przekazaniu łapówki i udział w tzw. mafii węglowej.

Cała akcja kończy się samobójstwem Blidy, a na Ziobrę i jego polityczne zaplecze spadają gromy. Powstaje kolejna sejmowa komisja śledcza. Tyle tylko, że tym razem Ziobro miał być nie gwiazdą, ale głównym podejrzanym.

Jednak dopiero po trzech latach przewodniczący komisji Ryszard Kalisz (54 l.) zdecydował się złożyć wniosek o postawienie Zbigniewa Ziobry oraz Jarosława Kaczyńskiego przed Trybunałem Stanu.

Szkoła języków obcych

Chociaż upadek koalicji PiS-Samoobrona-LPR zakończył jego urzędowanie, nie musiał się obawiać, że zostanie wyautowany. Także ciężkie oskarżenia rzucane przez polityków pozostałych partii pod adresem Ziobry nie zachwiały jego mocną pozycją w PiS i pozostał czołowym politykiem tej formacji. Zaczęto nawet spekulować, czy nie zostanie namaszczony na następcę Jarosława Kaczyńskiego (62 l.).

Stąd decyzję o starcie w wyborach do Europarlamentu przyjęto jako próbę zesłania Ziobry przez prezesa PiS. Ponad 330 tys. głosów pozwalało mu jednak nadal snuć marzenia o potędze.

Szybko jednak zostały one ukrócone, gdy Kaczyński w ironicznym tonie pokazał Ziobrze, gdzie jego miejsce, mówiąc: - Pan Ziobro może być usatysfakcjonowany swoim wynikiem. Teraz powinien jednak zająć się nauką języków obcych, bo bez tego będzie eurodeputowanym IV kategorii.

Jak anonimowo mówi nam jeden z europosłów, ta uwaga została zignorowana: - Rzadko można go zobaczyć na brukselskich korytarzach. Nie znając angielskiego trudno mu nawiązać znajomości.

Gdyby przeprowadzić sondę wśród europosłów spoza Polski, 99 proc. nie wiedziałoby, kto to jest. Ziobrę najczęściej można spotkać w jego biurze w otoczeniu zaufanych asystentów, Patrycji Koteckiej (32 l.) i Jacka Kurskiego (45 l.).

Sam Kurski inaczej ocenia działalność Ziobry w Europarlamencie: - Zbyszek jest bardzo sumiennym i aktywnym posłem. Zawsze walczy o polski interes narodowy.

Jednak pytany, czy Ziobro jest jego politycznym przyjacielem, odpowiada enigmatycznie, że… współpracę z nim traktuje bardzo poważnie.

Brzmi to tym ciekawiej, że jeszcze do niedawna obaj panowie niespecjalnie za sobą przepadali. Połączył ich wspólny problem - strach przed politycznym niebytem i związana z nim konieczność walki o przetrwanie. Jak można usłyszeć w kuluarach PiS, zagrożeniem tym jest frakcja młodych "hofmanowców".

Nowy rozdział życia?

Do Zbigniewa Ziobry przylgnęła łatka zatwardziałego kawalera, który podobnie jak jego polityczny mentor, Jarosław Kaczyński, wyżej stawia sprawy państwa niż życie osobiste.

Dla wszystkich zaskoczeniem była więc wiadomość o potajemnym ślubie z wieloletnią partnerką Patrycją Kotecką, która wkrótce zostanie także matką jego pierworodnego syna.

Wielu zadaje sobie teraz pytanie, czy te dwa wydarzenia zmienią marsowe oblicze byłego ministra. Pytani o to posłowie PiS odmawiali nam komentarza. Nie chcieli również mówić o faktycznej pozycji Zbigniewa Ziobry w partii. Może pokażą to już najbliższe wybory parlamentarne?

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki