Była sobota, godzina 11 i pani Ania robiła zakupy. W tym czasie jej mąż w mieszkaniu na osiedlu Przyjaźni mordował ich córeczki. Zbrodniarz wykorzystał sytuację, kiedy jedna z dziewczynek była w pokoju, a druga się kąpała. Pierwszą uduszoną córeczkę ułożył na tapczanie. Po kilku minutach obok siostry spoczęła druga z dziewcząt. Następnie czekał, aż wróci żona, matka Nikoli (+13 l.) i Patrycji (+9 l.).
Miała to być zemsta za to, że żona chciała od niego odejść. Zemsta bardzo okrutna. Kobieta weszła z zakupami i zobaczyła martwe ciała swoich córek. Kiedy dotarło do niej, co się stało, spadł pierwszy cios. Mąż skatował ją tłuczkiem do mięsa.
Po wszystkim zaczął balować ze znajomymi i rodziną w daczy pod Sławą. Stamtąd wymknął się do lasu, aby samemu wymierzyć sobie sprawiedliwość - powiesił się na gałęzi.