Żegnaj Bambi: Nie żyje sarenka, o życie której walczyli weterynarze z Przemyśla

2010-08-07 18:00

Sarenka Bambi patrzyła na lekarzy swoimi wielkimi czarnymi oczami, tak jakby chciała ich prosić, by ją uratowali. I choć najlepsi weterynarze z Ośrodka Rehabilitacji Zwierząt Chronionych w Przemyślu stoczyli ofiarną walkę o życie sarenki ciężko rannej w wyniku wypadku, to zwierzę kilka dni później zdechło.

Przypadkowi ludzie znaleźli ją na poboczu drogi na przedmieściach Przemyśla. Leżała bezradna w kałuży krwi, cała drżała. Nie mogła nawet wstać, bo w wypadku odcięte zostały jej dwie małe raciczki! Wyglądało na to, że biedna sarenka musiała nieszczęśliwie wpaść pod samochód, a może w sidła kłusownika, z których wyszarpała się ostatkiem sił.

Wycieńczone zwierzątko trafiło natychmiast na stół operacyjny Ośrodka Rehabilitacji Zwierząt Chronionych w Przemyślu. Lek. wet. Radosław Fedaczyński (31 l.) i Jakub Kotowicz (20 l.) godzinami walczyli o uratowanie Bambi. Niestety, pozostałości zmiażdżonych raciczek trzeba było amputować... Gdy już wydawało się, że zwierzątko ocaleje, w ranę wdała się infekcja. - Niestety, sarna nie przeżyła - mówi smutno Jakub Kotowicz. - Co roku trafia do nas blisko 30 tych zwierząt, niektóre ciężko poranione. Chcemy stworzyć dla nich specjalne miejsce, gdzie będą leczone i rehabilitowane. Prosimy o pomoc dla sarenek. Jest konieczna, by takich smutnych historii było jak najmniej - dodaje wolontariusz.

Uwaga! Pomóż ratować sarenki takie jak Bambi. Ośrodek Rehabilitacji Zwierząt Chronionych w Przemyślu zwraca się z prośbą o pomoc w tworzeniu "Pogotowia dla saren". Można pomóc, biorąc udział w aukcji internetowej firmowego kalendarza lecznicy. Szczegóły na www. orzw.pl, w zakładce Aktualności.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki