Osiedle na ul. Małopolskiej na obrzeżach Gorzowa Wielkopolskiego wygląda, jak spod igły. Eleganckie, odmalowane bloki, przed nimi nowe samochody. To właśnie tu w minioną niedzielę doszło do dramatycznych wydarzeń z udziałem policjantów i strażaków. Pojawili się tu późnym wieczorem i ruszyli do mieszkania na trzecim piętrze, które od dwóch miesięcy wynajmował Mateusz K. Trzeba było wyważyć drzwi, żeby dostać się do środka, a tam…
- Mieszkanie wydawało się puste, ale z wersalki dochodziły jakieś dziwne odgłosy. Okazało się, że w środku jest uwięziona dziewczynka. Była skrępowana i zakneblowana - relacjonuje Marcin Maludy, rzecznik lubuskiej policji.
Dziecko natychmiast przewieziono do szpitala, a gorzowscy kryminalni ruszyli na poszukiwania Mateusza K. Mężczyzna wpadł w ich ręce około pierwszej w nocy na jednej z sąsiadujących ulic. Ukrywał się, a na widok policjantów próbował uciekać. Nadaremno. Osadzono go w izbie zatrzymań. - Czekamy na opinię lekarzy czy dziewczynka została zgwałcona czy wykorzystana seksualnie w inny sposób - mówi Roman Witkowski z Prokuratury Okręgowej w Gorzowie. - To pozwoli nam na postawienie zarzutów.
Jak to się stało, że Sara wpadła w ręce Mateusza K.? Podobno nie pierwszy raz zabrał ją od matki, aby się nią opiekować. - Ale na placu zabaw pod domem nigdy go z nią nie widzieliśmy – mówią sąsiedzi Mateusza K.
Jak wynika z ustaleń ,,SE'”, mężczyzna zabrał Sarę w sobotę, a nazajutrz zadzwonił do jej matki i zakomunikował, że podczas spaceru dziewczynka gdzieś uciekła i nie może jej znaleźć. Matka przyjęła tę wiadomość, jednak wiary słowom mężczyzny nie dał 14-letni brat dziewczynki. Wieczorem wraz z kolegą dotarli pod blok na ul. Małopolskiej, a ponieważ drzwi mieszkania były na głucho zamknięte, zawiadomili policję.
Gdy zamykaliśmy to wydanie gazety w gorzowskiej prokuraturze trwało przesłuchanie matki Sary. Z kolei Mateusz K. jutro trafi przed oblicze sądu, który zadecyduje o jego areszcie.