Wołomin: Zostawił Pawełka w rowie

2011-01-26 2:25

Paweł Kamiński (†20 l.) wkraczał w dorosłe życie. Przygotowywał się do matury, w sobotę miał zatańczyć poloneza na swojej studniówce. Rozpędzony mercedes prowadzony przez Mariusza S. (19 l.) zmiótł chłopaka z pobocza drogi. - Miał już kupiony garnitur na bal maturalny. Teraz go w nim pochowamy - opowiada ze łzami w oczach matka Pawła.

- Wypadki się zdarzają, ale żeby zostawić człowieka w rowie? Tym autem jechało kilka osób. Żeby żadna z nich nawet nie zadzwoniła na pogotowie? Przecież on mógł tam konać kilka godzin, na mrozie, w ciemności - nie wierzy Beata Szymańska (40 l.), mama chłopca.

- Paweł miał wrócić do domu na Dzień Babci, ale już go nie zobaczyłam - dodaje ze łzami Dorota (15 l.), siostra chłopaka.

Nie jechał sam

W starym mercedesie poza Mariuszem S. był też Cezary M. (17 l.) i najprawdopodobniej jeszcze dwie inne osoby. Nie wiadomo, czy sprawca i jego koledzy po prostu uciekli, czy może wręcz starali się ukryć ciało.

Dopiero następnego dnia skulone zwłoki Pawła znalazła sąsiadka. Leżały w rowie tuż przy drodze.

W tym czasie Mariusz S. zdążył już wymienić rozbite części swojego wozu. Kiedy policjanci zapukali do jego drzwi, zmyślał do końca.

Mówi, że to było zwierzę

- Twierdził, że potrącił sarnę - mówi Tomasz Sitek z wołomińskiej policji. Sprawca jest już w areszcie.

- On zabił jednego człowieka, ale zniszczył życie wielu - nie ma złudzeń mama Pawła.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki