Afganistan, burki, Talibowie

i

Autor: Polska Misja Medyczna

180 dni rządów talibów. Afganistan – kraj, o którym zapomina świat

2022-02-14 16:37

Mija pół roku odkąd talibowie opanowali (15 sierpnia) Kabul i obalili konstytucyjnie utworzony rząd. Ich powrót do władzy (rządzili Afganistanem w latach 1996-2001) wywołał gigantyczny kryzys humanitarny. Według ONZ w 2022 r. 97 proc. afgańskiego społeczeństwa znajdzie się w skrajnym ubóstwie, a ponad połowa obywateli (24,4 mln osób) jest zagrożona głodem i pilnie potrzebuje pomocy. Jeśli wybuchnie konflikt rosyjsko-ukraiński kryzys afgański zejdzie na plan dalszy.

To górskie państwo dziś znajduje się, w najlepszym przypadku, na skraju katastrofy humanitarnej. To już nie widmo głodu czy niedożywienia. To już faktyczny stan. Do tego dodać trzeba terror, którym wspierają się rządzący talibowie. Choć teoretycznie w Afganistanie panuje pokój, to wg ONZ od 15 sierpnia do końca roku zabito 350 osób. Znacznie mniej niż gdy trwała wojna (w IV kwartale 2020 r. zabito 891 osób), ale przecież teraz w Afganistanie nie ma wojny! Pół roku temu talibowie obiecywali międzynarodowej opinii publicznej i mieszkańcom Afganistanu, że nie będzie odwetu na współpracujących wcześniej z zachodnimi wojskami i rządem afgańskim. Szybko okazało się, że odwet zaistniał, a zapewniania o poszanowaniu praw człowieka, zwłaszcza praw kobiet, to było polityczne łgarstwo.

Prawa prawami, ale cóż one znaczą, gdy nie ma co jeść, by korzystać z tych praw lub się o nie upominać (co w Afganistanie nie dobre dla zdrowia protestujących)? ONZ szacuje, że jeśli nie zostaną teraz podjęte działania pomocowe, to w 2023 r. Afganistan może potrzebować nawet 10 mld dolarów wsparcia. Nic dziwnego, że kto może, ucieka z Afganistanu. Choć uchodźcy z tego kraju zmierzający do Europy są jedną z największych grup, to i tak stanowią cząstkę tych, którzy są uchodźcami we władnym kraju. Wycofując się z Afganistanu Zachód ewakuował 22 tys. Afgańczyków, przede wszystkim tych, których życie pod rządami talibów było realnie zagrożone – obrońców praw człowieka, kobiety, dziennikarzy, policjantów, sędziów, tłumaczy, pracowników wymiaru sprawiedliwości itd. Tymczasem w 2021 r. ok. 600 tys. Afgańczyków zostało przesiedlonych wewnątrz talibańskiego państwa, a 80 proc. z nich stanowiły kobiety i dzieci.

Jednym z czynników, które wywołały kryzys, który transformuje się w klęskę humanitarną jest wstrzymanie zewnętrznej pomocy, na której opierało się de facto istnienie jako tako demokratycznego Afganistanu. 80 proc. budżetu pochodziło ze źródeł zewnętrznych zarządzanych przez kilkanaście funduszy powierniczych. „Wstrzymanie pomocy rozwojowej doprowadziło do załamania się gospodarki i głodu milionów Afgańczyków. Zamiast wymusić na talibach przestrzeganie praw człowieka, Zachód osiągnie odwrotny skutek – katastrofę humanitarną, kryzys migracyjny i rozpad państwa. Unia Europejska, która odczuje te negatywne konsekwencje, powinna podjąć kroki w kierunku wznowienia współpracy rozwojowej” – zauważa Analityk Patryk Kugiel w „Biuletynie PISM”.

Może Zachód uświadomił sobie błąd, bo na spotkaniu G20 w październiku 2021 r. Komisja Europejska ogłosiła pakiet wsparcia dla ludności afgańskiej i krajów sąsiednich w wysokości miliarda euro. Nadto rządy państw unijnych oświadczyły, że UE nawiąże współpracę z talibami, jeśli ci będą przestrzegać praw człowieka, w szczególności praw kobiet, a także ustanowią pluralistyczny i reprezentatywny rząd tymczasowy. Szczególnie ten ostatni warunek pokazuje, że Zachód albo nie bardzo wie, co się stało w Afganistanie, albo wierzy w cudowną transformację ortodoksów w półdemokratów. Również Polska zabrała głos w kwestii kryzysu afgańskiego. 9 lutego Sejm podjął uchwałę w sprawie solidarności z obywatelkami Afganistanu. „Prawa człowieka zagwarantowane traktatami międzynarodowymi są najwyższą wartością, a ich przestrzeganie stanowić winno warunek wszelkich politycznych działań” – podkreślili posłowie, ale jest mało prawdopodobne, by w Kabulu wzięli sobie do serca to przypomnienie.

– Kilkumiesięczne wstrzymanie zagranicznej pomocy i zablokowanie swobodnego przepływu pieniędzy pogłębiło problemy z zapewnieniem pożywienia dla mieszkańców kraju. W 25 z 34 prowincji przedłużająca się susza doprowadziła o zmniejszenia plonów o ponad połowę, stawiając ubogich rolników przed decyzją, czy zachować zbiory dla siebie, czy sprzedać je i samemu cierpieć głód. W miastach rodzice mogą skorzystać z programów dożywiania noworodków, jednak nawet taka pomoc jest ograniczona i nie dociera do wszystkich potrzebujących, niezbędne jest też regularne chodzenie do szpitali, na co nie mogą sobie pozwolić kobiety bez opiekunów. Afganistan był już świadkiem kryzysu głodu – dwadzieścia lat temu zdesperowani ludzie uciekali się do gotowania trawy by oszukać żołądki. Ale teraz po raz pierwszy pojawiła się nowa klasa głodnych ludzi, tych, którzy stracili pracę i zostali zepchnięci pod granicę ubóstwa, którzy nie spodziewali się, że kiedykolwiek będą zależni od otrzymywania pomocy żywnościowej – relacjonuje sytuację Dorota Zadroga z Polskiej Misji Medycznej,  zbierającej fundusze na wsparcie medyczne dla Afgańczyków w kraju i poza nim.

A takie wsparcie jest potrzebne, bo dziś tylko pięć szpitali w Afganistanie nadal oferuje leczenie COVID-19, a 33 inne zostały zamknięte z braku lekarzy, leków, a nawet ogrzewania. Zwiększa się także liczba zachorowań na polio i ofiar śmiertelnych odry wśród dzieci. Gdyby doszło do agresji Rosji na Ukrainę, co wywołałoby prawdopodobnie kryzys humanitarny, problemy Afgańczyków zostałby z nimi. Na dłużej.

Sonda
Czy Polska powinna przyjąć uchodźców z Afganistanu?

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki