22 dziewczynki nadal zaginione po powodzi w obozie! Tragedii można było uniknąć?

51 osób nie żyje, w tym 5 dziewczynek z letniego obozu nad rzeką Guadalupe, a 22 ich koleżanki są nadal zaginione po katastrofalnej powodzi błyskawicznej w Teksasie. Zaledwie w ciągu kilku godzin centralny Teksas doświadczył dramatycznej serii burz, które przyniosły miesięczną ilość opadów w jedną noc. Woda zalała ulice, porwała samochody, a rzeka Guadalupe w ciągu trzech godzin podniosła się o ponad 6 metrów. To nie była zwykła letnia ulewa – to była pogodowa bomba. Dlaczego nie ewakuowano dzieci w porę? Pyta o to "The New York Times".

Szok w Teksasie. 23 dziewczynki z obozu zaginione po powodzi, 4 nie żyją

i

Autor: AP Photo

Czy tragedii w USA można było uniknąć? "The New York Times" zadaje pytania po powodzi, która zmiotła obóz letni dla dzieci

Wystarczyło 45 minut, by rzeka Guadalupe przybrała o osiem metrów w ciągu 45 minut i zmiotła letni obóz chrześcijański dla dzieci w miejscowości Hunt. 22 dziewczynki są nadal zaginione, potwierdzono śmierć pięciu kolejnych. To dzieci w wieku 8-9 lat. Jak to możliwe, że ulewa i kataklizm zaskoczyły wszystkich i uczestnicy obozu nie zostali w porę uratowani? "The New York Times" analizuje sytuację i pyta, czy tragedii w Teksasie można było uniknąć. Co dokładnie się stało? Skąd tak błyskawiczne nadejście potopu?

Według meteorologów, kluczową rolę w powodzi w Teksasie odegrała wilgoć z Zatoki Meksykańskiej oraz pozostałości po tropikalnej burzy, która kilka dni wcześniej przeszła nad półwyspem Jukatan. „To było jakby nad głowami zawisła mokra ścierka, którą ktoś nagle wykręcił” – obrazowo podsumował prof. Russ Schumacher z Colorado State University w rozmowie z "NYT". „Modele zaczęły się zgadzać dopiero w czwartek. To był impuls do wydania ostrzeżenia” – przyznała meteorolog Emily Heller z biura National Weather Service w Austin-San Antonio.

Ostrzeżenie przed powodzią wydano tuż przed północą. Było kilka godzin na reakcję

Pierwsze ostrzeżenie przed powodzią wydano dla hrabstwa Bandera tuż przed północą. Oznacza to, że lokalne społeczności miały – w najlepszym wypadku – kilka godzin na reakcję - podaje "The New York Times". O 1 w nocy w piątek National Weather Service ogłosiła „bardzo niebezpieczne zdarzenie powodziowe” w hrabstwie Kerr. Deszcz padał w tempie 7–10 cm na godzinę – ziemia nie była w stanie przyjąć takich ilości wody. Wszystko spływało do rzek i wąwozów Hill Country – terenu znanego jako „aleja błyskawicznych powodzi”. Około 4 nad ranem nadeszło najwyższe ostrzeżenie – „szczególnie niebezpieczna sytuacja”. Te alerty zarezerwowane są wyłącznie dla najgorszych scenariuszy pogodowych. Mieszkańcom Kerrville, Hunt i Center Point nakazano natychmiastową ewakuację. Ale wielu spało.

„To jest typowe dla takich wydarzeń – wszystko dzieje się błyskawicznie. Zaczynasz od modelu pogodowego, a kończysz na dramatycznej akcji ratunkowej, w której rzeka podnosi się o 6 metrów w ciągu nocy” – powiedział prof. Schumacher. To nie był huragan, nie było ostrzeżeń przez kilka dni. To była seria trudnych do przewidzenia burz, które zadziałały jak ukryty system detonacji.

QUIZ. Poniedziałkowy test z wiedzy ogólnej. Zakład, że nie przekroczysz 7/10?
Pytanie 1 z 10
W którym stanie USA znajduje się stolica tego państwa?
Tak wygląda zbiornik w Stroniu Śląskim trzy miesiące po powodzi. Przerażający widok

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki