- Rosyjskie służby więzienne poinformowały o nagłej śmierci Aleksieja Nawalnego 16 lutego 2024 roku, co budzi wiele wątpliwości.
- Pojawiają się doniesienia, że Nawalny mógł umrzeć znacznie wcześniej, a noc poprzedzająca ogłoszenie jego śmierci obfitowała w tajemnicze wydarzenia w kolonii karnej.
- Wdowa po Nawalnym, Julia Nawalna, oświadczyła, że jej mąż został otruty w kolonii karnej, oskarżając Putina o morderstwo.
- Jakie dowody na otrucie Nawalnego przedstawia jego żona i czy wyniki badań z zachodnich laboratoriów zostaną upublicznione?
Rosyjskie służby więzienne przekazały 16 lutego 2024 roku, że Aleksiej Nawalny zmarł nagle na spacerniaku w kolonii karnej. Rzekomo "poczuł się źle" i "stracił przytomność". Wróg numer jeden Putina był przetrzymywany przez trzy lata."16 lutego skazany Nawalny A.A. po spacerze poczuł się źle i niemal natychmiast stracił przytomność. Niezwłocznie przybyli na miejsce pracownicy medyczni zakładu karnego, wezwano pogotowie ratunkowe" - tak brzmiał komunikat Zarządu Służby Więziennej w Jamalsko-Nienieckim Okręgu Autonomicznym, na którego terenie znajduje się kolonia karna, w której był przetrzymywany Aleksiej Nawalny. Pisaliśmy wówczas, że Nawalny miał źle się poczuć około godz. 13 czasu lokalnego, a umrzeć o 14:17. Późnym wieczorem tego dnia zwłoki Nawalnego miały zostać przewiezione do kostnicy przy szpitalu w miejscowości Salechard. Tam udały się żona i matka opozycjonisty, usłyszały jednak, że żadnego ciała tam w ostatnim czasie nie przywieziono.
Śmierć Nawalnego. "Dzień przed oficjalną datą śmierci zaczęły się dziać dziwne rzeczy"
Serwis Meduza pokazał wtedy nagranie konwoju, jaki miał wyjechać nocą z piątku na sobotę (16/17 lutego) z kolonii karnej i jechać w stronę szpitala w Salechardzie. W pewnym momencie jednak nagranie się urywa i nie widać, dokąd ostatecznie jedzie konwój. "Nowa Gazeta Europa" dotarła do jednego z więźniów kolonii, w której przebywał Nawalny. Osadzony twierdził, że wróg Putina musiał nie żyć na długo przed tym, jak ogłoszono jego zgon. Mówił, że więźniowie dowiedzieli się, że Nawalny zmarł około godziny 10 (8 czasu moskiewskiego). "Pomieszczenie, w którym go umieszczono, jest oddalone od baraków, ale gdyby przyjechała tam karetka, byłoby to widoczne. 16 rano w więzieniu nie było karetek pogotowia; przyszli dopiero, gdy okazało się, że Nawalny już nie żyje. Myślę więc, że Nawalny zmarł znacznie wcześniej, niż to ogłoszono. Najprawdopodobniej wcześniejszej nocy" - mówił. I dodawał: "Wieczorem 15 lutego pracownicy Rosyjskiej Federalnej Służby Penitencjarnej (FSIN) przyspieszyli wieczorną kontrolę i zamknęli baraki więźniów. Później tego samego wieczoru i w nocy nieznane pojazdy trzykrotnie wjeżdżały na teren więzienia. Ranek 16 lutego rozpoczął się od dokładnego przeszukania koszar".
Wdowa po Nawalnym: "Mój mąż został otruty w kolonii karnej"
Teraz pojawiła się nowa, szokująca informacja. W środę, 17 września, wdowa po Nawalnym, Julia Nawalna przekazała: "Badania przeprowadzone w zachodnich laboratoriach wykazały, że Aleksiej Nawalny zmarł w kolonii karnej w 2024 roku na skutek otrucia". Cytuje ją agencja Reutera. "Twierdzę, że Władimir Putin jest winny zabójstwa mojego męża Aleksieja Nawalnego. Oskarżam rosyjskie agencje wywiadowcze o opracowanie zakazanej broni chemicznej i biologicznej. Żądam, aby laboratoria, które przeprowadziły badania, opublikowały swoje wyniki" - powiedziała Nawalna w nagraniu opublikowanym w serwisie YouTube.
"W lutym 2024 roku udało nam się uzyskać i przetransportować za granicę próbki materiału biologicznego Aleksieja. Laboratoria w co najmniej dwóch krajach niezależnie przeanalizowały te próbki (...) doszły do wniosku, że Aleksiej został (...) otruty" - oświadczyła i dodała, że zniknęły nagrania z kolonii karnej. "Gdyby Kreml chciał dowieść, że nie kłamie pokazaliby, jak Nawalny chodzi, potem robi mu się słabo, reanimują go, ale nie mogą go uratować. Najwyraźniej w tych nagraniach jest coś, co zupełnie nie zgadza się z oficjalną wersją zdarzeń. W przeciwnym razie (nagrania te) byłyby odtwarzane na wszystkich centralnych kanałach telewizyjnych" - mówi wdowa po opozycjoniście.
"Dopóki będziecie milczeć, Putin nie przestanie"
Przy okazji skrytykowała polityków, którzy chcą z z Putinem żyć dobrze. "Dopóki będziecie milczeć, on nie przestanie. Być może właśnie teraz ktoś inny umiera od trucizny, którą zamówił Putin. Nie tylko w Rosji, ale na całym świecie; widzieliśmy już takie przykłady. Jedynym sposobem, by przeciwstawić się Putinowi, jest odwaga. Domagam się ujawnienia wyników śledztwa w sprawie tego, czym dokładnie otruto mojego męża (...). Domagam się tego dla siebie, dla naszych dzieci, dla rodziców Aleksieja, dla naszych zwolenników w Rosji i dla wszystkich ludzi na świecie, którzy walczą o wolność i prawdę. Wszyscy zasługujemy na to, by to wiedzieć" - powiedziała.